Pogoda ducha

Masz wszystko. Co wtedy?

Julia Fiedorczuk
Czyta się 3 minuty

Połowa stycznia, mamy więc już za sobą pierwsze tegoroczne wtopy: zarwane noce, źle spędzone dni, jakieś konflikty w domu albo w pracy, „błędy dietetyczne” i nieplanowane odstępstwa od reżimu fitness. Coś zaniedbaliśmy, o czymś zapomnieliśmy, coś niepotrzebnie kupiliśmy… i być może nawet zrewidowaliśmy część noworocznych postanowień.

W kwestii tych ostatnich, zdania są podzielone prawie jak w polityce: sceptycy twierdzą, że całe to zaczynanie od początku to zwyczajna lipa i fikcja, wierzący – że nowy początek daje jakąś szansę na odnowę, bylebyśmy podeszli do sprawy realistycznie, czyli nie decydowali się na rewolucję, ale wprowadzali zmiany po trochu, natomiast ekstatycy ulegają czarowi „totalnej metamorfozy” i jeszcze raz próbują narodzić się na nowo.

Nawiasem mówiąc, z lektury najnowszej literatury przedmiotu wynika, iż na topie listy pożądanych cnót znajduje się aktualnie długi, zdrowy sen, drugie zaś miejsce zajmuje odpowiedni relaks. Człowiek niewyspany i zestresowany, z oczami zaczerwienionymi od czytania lub płaczu jest dzisiaj niemodny. Podobnie jak człowiek gruby, niewyspany człowiek najpewniej robi coś źle.

 Nie sypiam dobrze, z czego wynika, że robię coś źle.  

„Czy dobrze spałaś?” – pyta superego, ten kulturowy policjant, a ja muszę odpowiedzieć przecząco: „nie, nie spałam dobrze.” „A dlaczego?” „Bo rozmyślałam.” „O czym rozmyślałaś?” „Na przykład o elegii dla W. B. Yeatsa wydrukowanej przez W. H. Audena w marcu 1939 roku, i o jej najsłynniejszym zdaniu: Nic się nie zdarza za sprawą poezji  (tłum. Stanisław Barańczak). Co, jeśli nie tylko poezja, ale cała literatura, albo praca intelektualna w ogóle, nie mają większego znaczenia, bo nic się za ich sprawą nie zdarza? Chorzy nie zdrowieją, głodni nie dostają chleba, nie przestaje topnieć lód na Antarktydzie, nie ubywa plastiku w oceanach?”

Superego: „Czy na dwie godziny przed planowanym spoczynkiem wygasiłaś błękitne światło ekranów?” Ja: „nie, nie wygasiłam. Do ostatniego momentu ślęczałam z laptopem i czytałam o Birmie, gdzie wojujący buddyści mordują muzułmańską ludność Rohingja. Nie będę się wdawać w szczegóły, bo mogłoby to komuś spędzić sen z powiek, a z braku snu, jak to już dzisiaj wiemy, można nawet przytyć.”

„Czy wyciszyłaś telefon, albo jeszcze lepiej, czy wyniosłaś go na noc do drugiego pokoju?” – dopytuje się tymczasem Państwo-już-wiedzą-kto. I znowu odpowiedź przecząca, i punkty ujemne dla mnie: „nie wyniosłam telefonu do drugiego pokoju, bo mam aktualnie tylko jeden pokój. Nie wyciszyłam go, bo chciałam, żeby przebywający akurat gdzie indziej drodzy ludzie mogli do mnie zadzwonić o trzeciej nad ranem gdyby zatęsknili, albo przestraszyli się czegoś, albo nie mogli spać…”

Wróćmy jednak do noworocznych postanowień. Odkładając na bok kwestię tego czy da się w nich wytrwać, czy nie, proponuję przeprowadzić pewien eksperyment myślowy. Załóżmy, że nam się udało. Co wtedy? Załóżmy, że nauczyliśmy się wzorowo spać, w wyniku czego każdego ranka budzimy się wypoczęci i pełni energii. Co wtedy? Co z tą energią zrobimy? Załóżmy, że schudliśmy i odmłodnieliśmy. Jak będziemy, tacy piękni, żyć? Załóżmy, że zarobiliśmy już te pieniądze, które teraz zarabiamy, że osiągnęliśmy już ten sukces, na który pracujemy, no i? Jak długo będziemy się z tego sukcesu cieszyli? Że ta osoba, na której nam zależało, zakochała się w nas po uszy. I jak? Albo już na całego puśćmy wodze fantazji: wyobraźmy sobie, że wynik następnych wyborów jest po naszej myśli, że udało się ograniczyć emisję gazów cieplarnianych i powstrzymać zmiany klimatyczne. Pełny sukces. Totalna metamorfoza. Jesteśmy doskonali. W najlepszym ze światów. Co dalej? Ciekawe ćwiczenie. Dobre na bezsenną noc albo na zwykły, zimowy poranek: wczoraj śnieg, dzisiaj powrót szarości, deszcz bębni o szyby okien, w szczelinach mojego budynku pięknie gwiżdże wiatr.

 

Czytaj również:

Co jest w naszej mocy Co jest w naszej mocy
i
„Dwaj mężczyźni kontemplujący księżyc", Caspar David Friedrich, 1825r.–1830r. / The Metropolitan Museum of Art
Przemyślenia

Co jest w naszej mocy

Piotr Stankiewicz

Pożar w Koszalinie, zabójstwo w Gdańsku, taśmy Kaczyńskiego, #jurnyStefan, Ewa Kopacz polująca na dinozaury – bieżący sezon serialu o nazwie Polska naprawdę wgniata w fotel. A to dopiero styczeń. Jak żyć w takich warunkach – po stoicku przypomina Piotr Stankiewicz.

Wszyscy ci, którzy nie rzucili jeszcze wszystkiego i nie wyjechali w Bieszczady (a więc większość z nas), wszyscy, którzy choć trochę śledzą życie polityczne i publiczne, zgodzą się chyba, że taki styczeń jak styczeń 2019 r. to jest naprawdę coś. W istocie trudno powiedzieć, od czego zacząć i w co ręce włożyć. Zdarzenia poważne i tragiczne mieszają się z poważnymi a kuriozalnymi i po prostu groteskowymi. Spróbujmy pokrótce wyliczyć, co się działo.

Czytaj dalej