To z jesieni: z jej pełnego, dojrzałego środka, ale i małych, brązowych plamek, które w tych ciemnych miesiącach wkrótce pojawią się na owocach jako znak rozwijającego się zepsucia, pochodzi najbardziej tajemniczy typ temperamentu ludzkiego: melancholik.
Renesans uznawał melancholików za mózgowców, geniuszy. Ludzi o umiejętności wnikliwej obserwacji świata, kreatywnych, z pasją pochylających się nad księgami. Za melancholika uważał się m.in. Robert Burton, siedemnastowieczny angielski humanista, autor potężnej księgi – Anatomia melancholii. Melancholikiem określiliby siebie na pewno Rembrandt i Albrecht Dürer, autor obrazu Melencolia I. Do dziś ów miedzioryt jest uznawany za najsłynniejsze na świecie dzieło na temat melancholii. Figura anioła z tego obrazu – lekko pochylona do przodu sylwetka, z brodą podpartą na ręce – stała się na wieki uniwersalnym portretem melancholika: postaci zamyślonej, jakby pozbawionej fizycznej energii, mocno skupionej na swoim wnętrzu albo wręcz uginającej się pod jego ciężarem. Introwertyk? Pewnie, gdyby kilka