Metoda pracy z ciałem opracowana przez Moshego Feldenkraisa pozwala wypracować nowe nawyki ruchowe, jej praktykowanie może zmniejszyć odczuwanie ból, a dzięki temu, że zwiększa poczucie sprawczości bywa elementem towarzyszącym psychoterapii. Jak działa i kim był jej twórca?
W mojej głowie kołacze się zdecydowanie więcej myśli, niż jestem w stanie w niej zmieścić, cała mobilna lista zadań: „Muszę zapłacić za prąd, odpisać na kilkanaście maili, zanieść buty do naprawy, oddzwonić, zapytać przyjaciółkę, jak się czuje…”. Szumi mi w uszach, a jest dopiero dziewiąta rano. Po półtora roku pandemii zarówno moja wytrzymałość psychiczna, jak i kondycja fizyczna są mocno nadszarpnięte. „Czy masz jakieś szczególne oczekiwania albo potrzebę?”, pyta mnie Jacek Paszkowski, nauczyciel Metody Feldenkraisa, zanim jeszcze położę się na jego zielonym stole do masażu podczas lekcji indywidualnej. „Chciałabym dowiedzieć się, jak się czuję”. Mam wrażenie, że odpowiedź na to pytanie jest zagłuszona i zachwaszczona przez zadania, obowiązki oraz poczucie, że nie spełniam ich tak, jak powinnam. „Czy mam pomagać w tym ruchu?”, zadaję pytanie, kiedy w trakcie sesji Jacek porusza moją nogą. „Ciekawe, że o to pytasz”, odpowiada, a mnie przypomina się, że w staccato myśli w mojej głowie była też i taka: „Mam dość pomagania innym!”. Po ponad godzinie przetaczania miednicy i innych