Szwy nie mogą obcierać, koszulka musi być sucha, nawet gdy zawodnik zalewa się potem, a rękawiczki powinny wydłużyć lot. Dziś takie wymagania mają nie tylko najlepsi zawodnicy, ale też ci, którzy dopiero rozpoczynają sportową przygodę.
Z Ranitą Sobańską, projektantką mody sportowej odpowiadającą m.in. za stroje polskiej reprezentacji olimpijskiej, rozmawia Wojtek Antonów.
Wojtek Antonów: Co czujesz, gdy sportowcy w ubraniach Twojego projektu odbierają złote medale olimpijskie?
Ranita Sobańska: Wielkie wzruszenie. Już sam fakt, że startują na najważniejszych imprezach w strojach, przy których pracowałam, jest dla mnie wielkim zaszczytem. Zawsze bardzo to przeżywam, jestem totalnie zakręcona na punkcie sportu i kibicowania, a gdy do tego dochodzą emocje związane z walką o medale, o złoto… na samo wspomnienie ciarki mnie przechodzą.
Który moment wspominasz jako najbardziej wzruszający?
Chyba gdy Kamil Stoch na igrzyskach w Soczi zdobył dwa złote medale. Przyznam, że łzy radości spływały mi po policzkach i czułam dumę, jakby to był ktoś z mojej rodziny. Inną niezapomnianą chwilą była walka o medal Justyny Kowalczyk w Vancouverze – cały nasz team wtedy płakał. Sama siebie nie podejrzewałam, że tak to będę przeżywać.
Jak się pracuje z profesjonalnymi sportowcami?
Ich codzienność to ciężka praca i przygotowania do kolejnych startów. Koncentracja na osiąganiu wyników oznacza ciągły brak czasu. Dlatego w znakomitej większości naszymi partnerami do współpracy są trenerzy i menedżerowie. Oczywiście końcowy produkt musi powstać w ścisłej kooperacji ze sportowcem. To on opowiada projektantom o swoich oczekiwaniach, tak by kolekcja była dopasowana do jego potrzeb.
Zawodnicy wiele wnoszą do naszej pracy. Łukasz Kubot, z którym współpracujemy już od kilku lat, uczy nas kultury i dress code’u świata tenisa. Skoczek narciarski Maciek Kot, ambasador marki 4F, dla którego opracowaliśmy autorską kolekcję, zaangażował się w ten projekt tak bardzo, że miał wpływ nawet na logotyp linii.
Kto jest bardziej wybredny, jeśli chodzi o projekty: mężczyźni czy kobiety?
Nie robiłabym tutaj podziałów ze względu na płeć, a bardziej z uwagi na poziom sportowy. Topowi zawodnicy muszą mieć wszystko dopracowane w najdrobniejszych szczegółach. W końcu strój to ich narzędzie pracy, które musi być jak najdoskonalsze, bo pozwala osiągnąć lepsze rezultaty.
Wiele zależy również od dyscypliny sportu. Ostatnio najwięcej czasu poświęciliśmy współpracy z Polskim Związkiem Lekkiej Atletyki. Strój startowy lekkoatlety jest niczym jego druga skóra – ma tworzyć całość z ciałem. Robimy nawet testy w tunelu aerodynamicznym.
Jakie pomysły zrodziły się we współpracy z zawodnikami?
Uprawiam wiele sportów, ale nie jestem skoczkiem narciarskim. A to właśnie od skoczków podczas burzy mózgów z naszymi projektantami wyszedł pomysł rękawiczek z materiałem między palcami – jakby błoną. Te kilka centymetrów dodatkowej powierzchni nośnej w trakcie skoku naprawdę robiło różnicę! Nikt, kto nie zna się na temacie tak dobrze jak sami skoczkowie, nie miałby szansy wpaść na taki pomysł.
Jak wygląda droga od projektu do produktu?
To zależy od produktu. Jeśli kolekcja jest dostępna w sklepach, przede wszystkim ta droga musi być szybka. W autorskiej linii „Ranita Sobańska” mogę sobie pozwolić na eksperymenty i mam na to czas.
Inaczej wygląda przygotowanie kolekcji specjalnych, np. olimpijskich.
I to sprawia mi największą przyjemność! W tej chwili wspólnie z zespołem pracuję nad strojami polskiej reprezentacji na XXXII Letnie Igrzyska Olimpijskie w Japonii w 2020 r. Na początku wpadliśmy na pomysł, by motywem przewodnim kolekcji stała się nasza interpretacja czerwonej kropki z flagi Japonii, symbolu wschodzącego słońca. Okazało się jednak, że dla Japończyków to świętość, której nie wolno tknąć. W Tokio postawimy więc na recykling: pozbieramy od sportowców ich stare kolekcje olimpijskie i postaramy się zrobić z nich coś nowego. Zadanie będzie o tyle trudne, że współpracujemy z sześcioma komitetami olimpijskimi – greckim, łotewskim, chorwackim, serbskim, macedońskim oraz polskim – i dla wszystkich chcemy przygotować coś wyjątkowego.
Współpracujecie też z paraolimpijczykami?
Igrzyska paraolimpijskie w Pjongczangu były trzecimi z kolei, na których polscy zawodnicy wystąpili w kolekcji naszego projektu. Komplety ubrań paraolimpijczyków wyglądają podobnie jak olimpijczyków, ale uwzględniamy wymagania sportowców niepełnosprawnych. Kadra paraolimpijska to mnóstwo utalentowanych i ciężko pracujących ludzi oddanych sportowej pasji na najwyższym poziomie. Spodziewamy się, że w Tokio pobiją wynik medalowy z Rio 2016, gdzie zdobyli w sumie 39 medali, w tym 9 złotych.
Coraz popularniejsze są tkaniny z recyklingu. Czy to przyszłość w świecie mody sportowej?
Cieszy mnie rosnąca świadomość naszych klientów dotycząca jakości ubrań, a także tego, w jaki sposób i z jakich materiałów zostały wyprodukowane. Coraz więcej osób zwraca uwagę na to, co kupuje i jak długo dany produkt im posłuży – co nie zmienia faktu, że doszliśmy do momentu, w którym na świecie jest za dużo wszystkiego, zwłaszcza śmieci. To, że przybywa firm produkujących odzież sportową z przetworzonych plastikowych odpadów, być może przyczyni się do rozwiązania tego problemu. A jako projektanci mamy obowiązek robić co w naszej mocy, żeby wpłynąć na poprawę sytuacji.
Czy wykorzystanie nowych technologii i materiałów umożliwia bicie rekordów?
Do bicia rekordów trzeba dużo ciężkiej pracy i trochę talentu. Nowości w dziedzinie produkowania odzieży i coraz lepsze możliwości techniczne materiałów mogą pomóc w uprawianiu sportu i sprawić, że będzie przyjemniejszy.
Kiedyś technologiczne nowinki były dostępne tylko dla zawodowców, dziś korzystają z nich miliony amatorów. Kilka sezonów temu hitem była odzież kompresyjna, która wspiera pracę mięśni przez ich ucisk. Dziś nawet w amatorskim sporcie jest to standard, a my wprowadzamy nowy rodzaj materiału – warp knit, który dodatkowo wspiera stabilizację mięśni. W koszulkach do biegania wykorzystujemy płaskie szwy poprawiające komfort i minimalizujące otarcia. Tkaniny Quick Dry i Coolmax umożliwiają jeszcze lepsze wchłanianie wilgoci, co zapewnia większą wygodę i zachowanie suchej koszulki podczas długich treningów.
Technologia to również wygoda i ochrona sportowców. W kolekcji na igrzyska w Tokio chcemy zastosować włókna Breeze, czyli włókna poliamidowe gwarantujące odczucie przyjemnego chłodu, a także wspomagające odprowadzenie wilgoci. W stolicy Japonii może być bardzo ciepło – w sierpniu tego roku odnotowywano tam ponad 40°C. Dodatkowo zastosujemy materiały i wykończenia chroniące przed promieniowaniem na poziomie filtru UPF 30+.
Jak zmienia się moda sportowa?
Na I Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Chamonix w 1924 r. sportowcy z 16 krajów wystąpili w ubraniach, które znaleźli we własnych szafach. Polski biegacz narciarski Franciszek Bujak wspominał, że na ceremonię otwarcia pożyczył od znajomego z Poronina futro, w którym wyglądał „jak kupiec korzenny, a nie narciarz”. W 2018 r. nasi w Pjongczangu mieli kurtki z najlepszymi oddychającymi membranami, a przed 30-stopniowym mrozem chroniła ich bielizna termiczna z wełny merino.
Rosnące wymagania sportowców i coraz większe możliwości produkcji przyspieszyły rozwój branży mody sportowej. Największą jednak zmianę spowodowało to, że z czasem zaczęła się ona łączyć z popkulturą. Sportowcy stali się gwiazdami, a David Beckham ostatecznie złamał granicę pomiędzy światami sportu, mody i celebrytów.
Projektantką chciałaś być od dziecka. Pamiętasz swój pierwszy projekt?
Jestem wdzięczna rodzicom za to, że zaszczepili we mnie bakcyla sportowego i wspierali moją pasję, którą od szóstego roku życia było rysowanie i projektowanie ubrań. Niestety, moja mama nie jest typem „chomika”, więc raczej nic z moich pierwszych rysunków nie przetrwało, a były tego kilogramy. Projektowałam ubrania dla wszystkich: dla rodziny, dla zwierząt, rysowałam i rysowałam, aż w końcu poszłam do liceum plastycznego, później na Akademię Sztuk Pięknych na Wydział Projektowania Odzieży. Równocześnie mój tata motywował mnie do uprawiania różnych dyscyplin, głównie narciarstwa i żeglarstwa. Dzięki połączeniu tych zainteresowań znalazłam się w firmie OTCF, która jest właścicielem marki 4F, gdzie doszła trzecia z moich pasji – biznes.
Czy Tobie jako kobiecie łatwo było przebić się w świecie sportu i biznesu?
Dziś kobiety mogą wszystko. Jestem pewna siebie i choć większość interesów załatwiam z facetami, to uważam, że płeć nie ma tu wielkiego znaczenia. Jeśli jesteś dobrym projektantem czy biznesmenem, osiągniesz sukces i dotyczy to zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Potrzeba przede wszystkim chęci rozwoju i ciężkiej pracy. Z doświadczenia wiem, że to drugie jest najważniejsze.
Pewne sporty są bardziej popularne wśród kobiet, a inne wśród mężczyzn.
Oczywiście, wręcz zachęcam dziewczyny, żeby realizowały się na przykład jako piłkarki nożne, ale akceptuję fakt, że to męska piłka nożna przyciąga miliony fanów na całym świecie.
Kiedyś, jak ktoś chodził w dresie, to był dresiarzem. Dziś najwięksi projektanci swobodnie łączą sportowe akcesoria z haute couture.
Faktycznie nawiązania do koszulek piłkarskich czy choćby wysokich skarpet z paskami można znaleźć na wybiegach w Paryżu czy Nowym Jorku. Moda na zdrowe życie i uprawianie sportu to już codzienność. Projektantów inspirują zarówno koszykarze NBA, jak i piłkarze, którzy mają miliony fanów na całym świecie. Widać to nie tylko w Berlinie, ale też w Warszawie. Panuje również moda na kobiecy fitness promowana przez coraz więcej celebrytek w mediach społecznościowych. Poziom tych działań bywa różny, ale jeśli przyczyniają się do tego, że więcej kobiet interesuje się aktywnością fizyczną, to się bardzo cieszę. Sport ma sprawiać, żeby ludzie byli szczęśliwi – tak samo jak moda.