Nuda. I jeszcze do tego zimowy splin. Żeby przegonić jedno i drugie, niektórzy wchodzą pod prysznic. Koniecznie lodowaty. Bo zimna woda uwalnia w organizmie substancje wywołujące uczucie zadowolenia, zmniejszające stres i napięcia, rozluźniające i odprężające, a nawet łagodzące ból.
Niektórzy przygotowują się do sezonu morsowania, czyli kąpieli w zimnym morzu czy jeziorze, dzięki regularnym lodowatym prysznicom. Część morsów poleca takie zabiegi, inni uważają je za zwyczajnie uciążliwe (bo podobno niczego nie da się porównać ze strzałem endorfin po wskoczeniu do przerębli, jak zapewniają morsujący członkowie redakcji „Przekroju”).
Rozmyślne kierowanie strumienia zimnej wody przez dłuższy czas na rozmaite części ciała proponują jogini, zapewniając, że takie zabiegi pomagają zatrzymać młodość i witalność. Ich wskazania są szczegółowe: 10–15-minutowe kierowanie strumienia zimnej wody na miejsce tuż pod dolną wargą ma ożywiać umysł. Ale trzeba uważać, bo jeśli podniesiemy rękę i woda zacznie oblewać czoło, wprawimy się w niepowstrzymywalną senność. Masowanie zimną wodą górnej części ramienia ma dobrze działać na żołądek, nadgarstka – na wątrobę, a klatki piersiowej – na układ krwionośny. Po takim zimnym prysznicu zalecano rozmasowanie ciała (już na sucho, rękami), by je rozgrzać.
Zimnych kąpieli i pryszniców nie poleca się przy zaawansowanym nadciśnieniu tętniczym, chorobach serca, naczyń obwodowych i żylakach.