Chodzimy po ziemi, choć niektórzy stąpają po niej twardo, a inni z głową w chmurach. Na wszystkich jednak działa siła grawitacyjna. Dobrze chociaż na chwilę odwrócić jej działanie. Nasz umysł potrzebuje zmiany perspektywy, a ciało – jeszcze bardziej.
Kiedy jesteśmy w pozycji stojącej, nasze kostki, kolana, biodra, barki i uszy znajdują się w jednej linii z siłą grawitacji biegnącą prosto w stronę środka Ziemi. Im bardziej nasza postawa odbiega od prawidłowej wyprostowanej sylwetki, tym więcej sił zużywamy na pokonanie grawitacji. Przy wadliwej postawie ciała marnujemy wiele drogocennej energii życiowej. To akurat argument za ćwiczeniami poprawiającymi postawę jako taką. Argumentem na rzecz stawania na głowie, do czego chcę was właśnie zachęcić, jest zaś poprawa wydolności wielu układów w naszym ciele – przede wszystkim krwionośnego, oddechowego i hormonalnego – na które też oddziałuje siła ciążenia.
Podczas całkowitego odwrócenia zwiększa się powrót żylny (ilość krwi powracająca do prawego przedsionka w czasie minuty) i krew dopływa do serca bezwysiłkowo. Pobudzamy krążenie przy jednoczesnej zmianie położenia organów; usprawniamy działanie przepony, dzięki czemu możemy pogłębić wydech i pozbyć się większej ilości dwutlenku węgla z płuc; dotleniamy komórki.
Magia inwersji
W całym spektrum możliwych do wykonywania ćwiczeń to joga daje nam unikatowe pozycje odwrócone. Lista korzyści z nich płynących jest długa. Poza ogólnym wzmocnieniem ciała dodają energii i przyśpieszają trawienie. Pobudzają przysadkę mózgową i szyszynkę oraz zwiększają wydolność i pojemność płuc. Łagodzą objawy meno- i andropauzy, przynoszą ulgę astmatykom, a także osobom cierpiącym na chroniczne zapalenia zatok. Koją bóle pleców, rozluźniają szyję, zmniejszają napięcie mięśniowe, poprawiają ukrwienie mózgu i koncentrację.
Królową asan jest oczywiście stanie na głowie zwane salamba sirsasana albo po prostu sirsasana (alamba – wsparcie, sirsa – głowa, asana – poza). To pozycja zaawansowana i wymagająca, nie wszyscy mają możliwości, by ją wykonać. Gdy mamy za słabe ręce lub kręgosłup nie jest w stanie utrzymać ciężaru całego ciała, alternatywnym rozwiązaniem staje się wiszenie. Możemy wykorzystać hak, taśmę czy pas i zwiesić się głową w dół. Osiągniemy podobne korzyści co ze stania na głowie, ale bez obciążania kręgów szyjnych; wydłużymy kręgosłup i polepszymy krążenie tętnicze. Optymalnie jest wykonywać wiszenie rano i pozostać w tej pozycji 5–6 minut – to czas pozwalający całemu naszemu systemowi na odwrócenie się. Wychodzimy z pozycji zawsze powoli, pochylamy się jeszcze na chwilę w skłonie, tak by pas podtrzymywał brzuch. Drugą opcją uproszczoną jest stanie na barkach z użyciem krzesła inwersyjnego – podobnie jak przy zwisaniu nie opierasz się wtedy o podłoże, tylko unosisz ponad ziemią.
Krok po kroku
Tym, którzy nie chcą inwestować w dodatkowe akcesoria, proponuję inną drogę – od podstaw. Zaczynamy od pozycji przygotowujących, takich jak: pies z głową w dół (adho mukha svanasana), skłon do kolan (uttanasana), krowi pysk (gomukhasana), siad w pozycji bohatera (virasana), by ostatecznie przejść do pozycji świecy (sarvangasana) w pełni dającej korzyści odwrócenia. Świeca przyniesie nam wyciszenie, zregeneruje układ nerwowy, pobudzi pracę tarczycy i gruczołów przytarczycznych, wzmocni płuca i zmniejszy zatrzymywanie płynów. Warto pozostać w tej pozycji przynajmniej 2–3 minuty.
Jak wynika z moich doświadczeń, lepiej odwrócić świat na chwilę, niż odwrócić się od świata.