Latem Rosjanie tłumnie ruszają na swoje dacze – na w pełni zasłużony odpoczynek – oraz na miskę zimnej okroszki.
W upalny dzień gotowanie gorącego posiłku jest ostatnią rzeczą, jaka przychodzi na myśl przegrzanej głowie. A jednak zmęczone ciało domaga się posiłku. Robimy przegląd zapasów: młode ogórki bezskutecznie straszą małymi kolcami, jajka na twardo raczej nie kuszą, dymka jest tak świeża, że tylko cicho zaskrzypi pod nożem podczas krojenia i zostawi krople soku na ostrzu, kiełbasa może nie dotrwać do wieczora, jakimś cudem zostało jeszcze trochę kwasu chlebowego. Okroszka? Tak, poproszę!
Zielenina, świeże warzywa, gotowane ziemniaki i jajka oraz kiełbasa, wszystko drobno pokrojone, ładnie miesza się ze sobą w dużej misce; kucharz ociera pot z czoła i myśli: „A czemu by nie podać wszystkiego w naturalnej postaci?”. Niewolnicy na własne życzenie – pomidory, kabaczki, koperek i natka pietruszki z wysiłkiem prostują się i z mieszanymi uczuciami pokonują drogę na stół: byłoby o tyle łatwiej po prostu kupić warzywa w sklepie.
W głębokich misach w małe pagórki układa się kwaśna śmietana; teraz po całej mieszance spływa kwas, pieniąc się lekko i posykując z irytacją, zwłaszcza jeśli amator pikantnego smaku nie pożałował musztardy. Trach! Komar pada trupem; radio sąsiada pomrukuje niezrozumiale (jest pora popołudniowych wiadomości); aluminiowa łyżka wędruje do ust, a jej zawartość przegania myśli o tylu rzeczach domagających się zrobienia. Życie jest piękne!
***
Okroszka i dacza to typowo rosyjskie zjawiska, choć zarazem – nie do końca. Mają odpowiedniki w innych częściach świata. Okroszka wpisuje się w menu