Okroszka i dacza
i
“Dacza”, Lev Lagorio, 1892 r. Źródło: Muzeum Sztuk Pięknych w Ługańsku (Wikimedia Commons)
Dobra strawa

Okroszka i dacza

Dwa hity rosyjskiego lata
Aleksei Morozov
Czyta się 12 minut

Latem Rosjanie tłumnie ruszają na swoje dacze – na w pełni zasłużony odpoczynek – oraz na miskę zimnej okroszki.

W upalny dzień gotowanie gorącego posiłku jest ostatnią rzeczą, jaka przychodzi na myśl przegrzanej głowie. A jednak zmęczone ciało domaga się posiłku. Robimy przegląd zapasów: młode ogórki bezskutecznie straszą małymi kolcami, jajka na twardo raczej nie kuszą, dymka jest tak świeża, że tylko cicho zaskrzypi pod nożem podczas krojenia i zostawi krople soku na ostrzu, kiełbasa może nie dotrwać do wieczora, jakimś cudem zostało jeszcze trochę kwasu chlebowego. Okroszka? Tak, poproszę!

Zielenina, świeże warzywa, gotowane ziemniaki i jajka oraz kiełbasa, wszystko drobno pokrojone, ładnie miesza się ze sobą w dużej misce; kucharz ociera pot z czoła i myśli: „A czemu by nie podać wszystkiego w naturalnej postaci?”. Niewolnicy na własne życzenie – pomidory, kabaczki, koperek i natka pietruszki z wysiłkiem prostują się i z mieszanymi uczuciami pokonują drogę na stół: byłoby o tyle łatwiej po prostu kupić warzywa w sklepie.

W głębokich misach w małe pagórki układa się kwaśna śmietana; teraz po całej mieszance spływa kwas, pieniąc się lekko i posykując z irytacją, zwłaszcza jeśli amator pikantnego smaku nie pożałował musztardy. Trach! Komar pada trupem; radio sąsiada pomrukuje niezrozumiale (jest pora popołudniowych wiadomości); aluminiowa łyżka wędruje do ust, a jej zawartość przegania myśli o tylu rzeczach domagających się zrobienia. Życie jest piękne!

***

Okroszka i dacza to typowo rosyjskie zjawiska, choć zarazem – nie do końca. Mają odpowiedniki w innych częściach świata. Okroszka wpisuje się w menu

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Zrozumieć Czukcza
i
"Wieloryb z Lorino", reż. Maciej Cuske
Przemyślenia

Zrozumieć Czukcza

Mateusz Demski

Zabijanie wielorybów początkowo prowokowało sporo pytań natury etycznej. Bo przecież to gatunek bardziej zagrożony wyginięciem niż ptaki lub ssaki lądowe, bo przydawanie im cierpienia jest niehumanitarne i niezgodne z ideą ratowania naturalnego środowiska. Jednak szybko zrozumiałem, że żeby zbliżyć się do tych ludzi, trzeba odrzucić wszelkie uprzedzenia, a nawet własne przekonania, i spróbować zrozumieć czukocką kulturę – mówi Maciej Cuske, twórca dokumentu „Wieloryb Lorino”, który jest owocem podróży na Czukotkę, krainę na końcu świata. Premiera filmu odbędzie się w ramach 60. Krakowskiego Festiwalu Filmowego.

Mateusz Demski: Kilkanaście lat temu zjechałeś trasę wzdłuż słynnej moskiewskiej elektryczki, teraz przygnało cię na Czukotkę, a więc do ostatniej republiki byłego ZSRR i jednego z najbardziej niedostępnych oraz najtrudniejszych do życia miejsc na Ziemi w pobliżu Cieśniny Beringa. Ciebie wyraźnie ciągnie na Wschód.

Czytaj dalej