Odbierałem przesyłkę, kiedy listonosz wziął mnie znienacka, wystarczył tylko moment nieuwagi:
– Jak pan myśli, czym jest moralność w kontekście grawitacji? – zapytał.
Jak zwykle w takich chwilach, gwałtowanie wyrwany ze swojego zamyślenia, nie potrafiłem udzielić zadowalającej odpowiedzi; poczułem zakłopotanie, ale szczęśliwie zorientowałem się, że postawienie tego pytania było wyłącznie pewnego rodzaju grą, bo tak naprawdę listonosz poznał odpowiedź, zanim do mnie przyszedł, dlatego uspokoiłem się i usłyszałem:
– Myślę, że chodzi w tym wszystkim o następującą zasadę: człowiek musi być dobry jak Bóg. Bóg stwarza prawa rządzące światem, ale im nie podlega. Jeśli człowiek naśladuje Boga, staje się Mu podobny i eo ipso jakiekolwiek prawa fizyczne przestają go obowiązywać.
Chwilę medytowałem w milczeniu nad tymi sformułowaniami, patrząc mu w oczy i trzymając swoją przesyłkę. Listonosz dodał na koniec, dla efektu:
– I na tym polega lewitacja.
To wtedy zauważyłem, że jego podeszwa delikatnie unosi się nad wycieraczką.
Podziękowałem mu i zamknąłem drzwi.