
Radość sprawiała, że stawał się całkiem beztroski. Irytacji pozwalał niekiedy wybuchać, bo bywało to dla niego pożyteczne. Starał się kierować rozsądkiem, ale nie zawsze rozum oświetlał mu drogę. Przede wszystkim zaś pamiętał o zasadzie „nie warto być samolubem” i gotów był oddać głodnemu rekinowi własną nogę (co prawda tylko we śnie). Czuły esej Jana Stoberskiego o akceptacji siebie.
Niejednokrotnie stwierdzałem z zadowoleniem: – Nikt nie wie, że w mózgu mym rodzą się czasem myśli tak mało ciekawe i banalne, że wolę nie dzielić się nimi z nikim. Dzięki temu nie muszę się ich wstydzić. Staram się też zapomnieć jak najspieszniej o tych moich nieudanych tworach duchowych, żeby nie uważać swej głowy za coś, co powinno by się znaleźć w koszu na śmieci.
Nieraz znów karciłem siebie. O niektórych swoich dawnych, smutnych przeżyciach nie zawsze potrafię myśleć jako o czymś zabawnym, nie zawsze zaśmiewam się z tego, że to i owo wydarzenie mogło mnie w swoim czasie martwić, czy nawet doprowadzać niemal do rozpaczy. A znów przeróżnych dóbr materialnych nie lekceważę jeszcze do tego