
Ludzką wrażliwość i empatię można badać, mierzyć i dzielić – to, co już na ich temat wiemy, przedstawia w rozmowie z Dagny Kurdwanowską psycholożka i biolożka, profesorka Uniwersytetu SWPS dr hab. Kamila Jankowiak-Siuda.
Komputerowe neuroobrazowanie mózgu przydaje się nie tylko w medycynie, lecz także w nauce o ludzkich emocjach i zachowaniach. Bo chociaż w dużej mierze zależą one od kulturowych uwarunkowań, to u ich podstaw leży czysta biologia.
Dagny Kurdwanowska: Wrażliwość to jest bardzo pojemne określenie – bywa np. synonimem empatii albo czasem nawet smutku. A czym ona tak naprawdę jest?
Kamila Jankowiak-Siuda: Rzeczywiście jest pojęciem szerokim, pojawiającym się w różnych dziedzinach naukowych: psychologii, filozofii, neuronauce, biologii ewolucyjnej. Ma też swoje znaczenie potoczne, o którym pani wspomniała. Gdyby podejść do tego tematu z czysto naukowego punktu widzenia, najbliższa mi definicja mówi, że wrażliwość to zwiększona reaktywność na bodźce, płynące do nas zarówno z zewnątrz – np. dźwięk, obraz, gniew koleżanki, radość kogoś bliskiego – jak i z wewnątrz: wszystko, co czujemy, myślimy, co interpretujemy lub sobie wyobrażamy. W zależności od tego, z jaką czułością nasz organizm reaguje na te bodźce, jak je przetwarza i w jaki sposób ulega ich wpływowi, mówimy o różnym poziomie wrażliwości.
Czy istnieje zatem skala, w której znajdziemy normalny albo przeciętny poziom wrażliwości mogący być punktem odniesienia, czy wystarczy subiektywne odczucie?
W psychologii mamy rozmaite narzędzia, dzięki którym można