Na naszych oczach umiera wiara w indywidualizm. I to jest dobra wiadomość. Kiedy już ją pożegnamy, odkryjemy, że wszyscy jesteśmy połączeni, nie istnieją oddzielne ja i my. Dlaczego trzeba już skończyć ze społecznością solistów i czemu w rodzicielstwie warto wspomóc się medytacją, wyjaśnia profesor psychiatrii Daniel J. Siegel w rozmowie z Pauliną Wilk.
W południowej Kalifornii, gdzie mieszka, dopiero wstało słońce. Daniel J. Siegel łączy się ze mną na rozmowę wideo z przejażdżki rowerowej, w której towarzyszy mu pies. To jego codzienna rutyna, tuż obok praktyk medytacyjnych. Drugą część rozmowy profesor psychiatrii i klinicysta z Uniwersytetu Kalifornijskiego prowadzi na stojąco, przestępując z nogi na nogę przy specjalnym, lekko sprężynującym biurku. Przez cały czas pozostaje w ruchu. Mimo ukończonych 66 lat emanuje młodzieńczą energią. Jest wyjątkowo aktywnym badaczem, wielokrotnie nagradzanym naukowcem, a także praktykującym psychoterapeutą i autorem bestsellerowych książek, m.in. Rozwój umysłu, Psychowzroczność oraz Potęga obecności. Prowadzi badania interdyscyplinarne, łącząc m.in. psychologię i psychiatrię z mindfulness czy neurobiologią interpersonalną. Jak sam mówi, wykorzystuje naukę, by wzbogacić naszą rzeczywistość o więcej życzliwości i empatii.
Paulina Wilk: Przez świat przetacza się fala depresji, autoagresji, rozmaitych zaburzeń psychicznych diagnozowanych u dzieci i nastolatków. Dotarła i do Pańskiego gabinetu?
Daniel J. Siegel: Ona mnie zalewa. Napotykam ją u pacjentów, w rozmowach z przyjaciółmi, którzy mają dzieci, także w diagnozach innych badaczy; znajduję w ustaleniach Centers for Disease Control and Prevention [amerykańskiej agencji federalnej monitorującej stan zdrowia publicznego – przyp. red.]. Odnotowujemy wysoką liczbę przypadków ciężkiego stresu u dzieci. Od 25% do 33% amerykańskiej młodzieży, głównie dziewczynek, myśli o zakończeniu swojego życia albo już podjęło próbę samobójczą. Do tego dochodzą stany lękowe, depresja, rozpacz. Mamy do czynienia z poważną sytuacją, jej przyczyny są złożone, a my – rodzice, naukowcy, edukatorzy – stoimy przed pytaniem: co z tym zrobić?
Czy te dramatyczne dane są dla Pana i Pańskich współpracowników zaskoczeniem? Pracuje Pan z dziećmi oraz ich rodzicami od dekad. Ten kryzys dawał o sobie znać?
Trend był widoczny długo przed tym, zanim wybuchła globalna pandemia. Wyjaśnijmy to od razu: cierpienie młodych nie jest spowodowane tylko covidem. Od dawna dysponujemy mocnymi dowodami naukowymi na to, że mamy do czynienia z kryzysem zdrowia publicznego. Jakie są jego przyczyny? Teorii jest sporo, nikt nie ma jeszcze definitywnej odpowiedzi naukowej. W mojej najnowszej książce IntraConnected: MWe (Me + We) as the Integration of Self, Identity, and Belonging [amerykańska premiera odbyła się w listopadzie 2022 r. – przyp. red.] zaprezentowałem własną interpretację wyników badań naukowych i zaproponowałem diagnozę.
Jak ona brzmi?
Przyjrzyjmy się współczesnej kulturze – zrodzonej na Zachodzie, ale rozprzestrzenionej już na cały świat. Wysyła ona do młodych następującą wiadomość: twoje ciało to ty, ono jest ucieleśnieniem twojej odrębności, istniejesz indywidualnie. Konsekwencją takiego myślenia jest postrzeganie własnego ja