Współczesne teorie psychologiczne i stare mitologie mają ze sobą więcej wspólnego, niż myślimy.
Psychologia nie ogranicza się do badania umysłu – jest również formą wiedzy powiązaną z mitycznym rozumieniem fundamentalnych pytań egzystencjalnych. W naszej świeckiej epoce mało kto zwraca się ku świętym księgom, żeby zrozumieć, kim lub czym jest. To psychologia jest dziedziną, w której wiele osób odnajduje dziś sens. Podsuwane przez nią opowieści pełnią podobną funkcję do tradycyjnych obrzędów związanych z mitologią. Nie jest do końca jasne, jakiego rodzaju wiedzy szukają badaczki i badacze ludzkich umysłów. Ich ambicje plasują się gdzieś pomiędzy naukami społecznymi, przyrodniczymi a humanistyką. Psychologia aspiruje do miana nauki przyrodniczej, ale stara się wyjaśnić znacznie więcej, w efekcie odkrywając mniej.
Słowo „mitologia” jednoznacznie kojarzy się dziś z legendami. Nie jest to jednak precyzyjne ujęcie. Mitologia to w rzeczywistości zestaw wierzeń opartych na praktykach i obrzędach mających na celu zaspokoić nasz głód wiedzy. Jak pisał w 1957 r. rumuński teoretyk mitu Mircea Eliade: „mity nigdy nie znikają zupełnie z naszego świata psychicznego […], a jedynie zmieniają swoją formę”. W obecnych czasach znajdujemy je właśnie w psychologii.
Mitologia jest wciąż istotnym elementem kultury Zachodu. Wystarczy przypomnieć takie wzorce do naśladowania, jak starożytni herosi Herkules i Eneasz, których tropem podążyli liczni rewolucjoniści, męczennicy i dyktatorzy. Bohaterowie ci uosabiają doskonałość. Podobnie jest z takimi pojęciami, jak zbawienie, postęp czy etyka. Są one na tyle nieodłącznym składnikiem naszego postrzegania rzeczywistości, że często wyrażają się właśnie w formach mitologicznych. Mamy pod dostatkiem wytworów kultury, które realizują funkcję mitu, tj. opowiadają nam historie o bohaterach i pomagają zrozumieć świat, w którym żyjemy. Niezależnie od tego, czy weźmiemy pod uwagę fikcyjne miejsca odwiedzane dzięki literaturze, czy ulotne pragnienia, których doświadczamy jako konsumenci, wszyscy funkcjonujemy w szeroko pojętej przestrzeni budowania sensu. Komiksy o superbohaterach, hermetyczna sztuka nowoczesna, wizje rajskich wakacji, gry komputerowe, a także tworzenie na swój temat mitów w mediach społecznościowych to różne sposoby wznoszenia się ponad to, co banalne i przyziemne. Żywiołowe obrzędy zastąpiliśmy nie poszukiwaniami wizji czy ofiarami z krwi, ale sztuką, narkotykami, kinem, muzyką rockową i całonocnymi imprezami. Ludzie wypracowali też własne sposoby tworzenia autonarracji, które zawierają elementy rytuałów przejścia, np. pielgrzymki czy podróże w rodzinne strony. W podobny sposób niektórzy szukają wewnętrznej przestrzeni, w której wiarę i sens dałoby się przekuć w doświadczenie.
Aby przygotować się do wyprawy w głąb współczesnych mitologii, wystarczy wspomnieć dawne cywilizacje i rozważyć funkcję konstruowanych przez nie opowieści. Historia o potopie przewija się w wielu wczesnych społeczeństwach. Opisuje kryzys w relacjach między ludzkością a bóstwem oraz doświadczenie powolnego osiągania samodzielności i odcinania się od natury. Podczas tzw. epoki osiowej [określenie Karla Jaspersa – przyp. red.] przypadającej na lata 800–200 p.n.e. wiara rozwijała się w kontekście wczesnej gospodarki handlowej. Wtedy też wykształciły się sumienie, moralność, współczucie i skłonność do introspekcji. Zdaniem Karen Armstrong, autorki książki Krótka historia mitu (2005), uwewnętrznienie mitu w epoce osiowej wskazuje, że zaczęto wówczas przeczuwać fundamentalną odrębność świata boskiego, a także to, że nie da się dotrzeć do innego wymiaru rzeczywistości. Mity stanowiły odpowiedź na utratę pewności co do porządku społecznego, kosmologii i ludzkiej dobroci. Pozwalały również opowiedzieć o przemianach w języku makrokosmicznym. Skoro mity potopu (oraz inne uwewnętrznione wierzenia) postrzegamy jako sposoby nadawania sensu zmieniającemu się światu, to i dzisiejszą psychologię możemy traktować jako konsekwencję zmieniającego się w XIX i XX w. stylu życia oraz nowych sposobów wykorzystywania wiedzy o świecie.
Czym jest mitologia? To uporządkowany zespół wierzeń objaśniających rzeczywistość. Pisemne źródła mitów, np. indyjski traktat Manusmryti czy biblijna historia stworzenia, położyły fundamenty pod nasze doświadczenie świata. Według Eliadego wszystkie mity wyjaśniają rzeczywistość, ponieważ mówią o jej źródłach. Jeśli więc każda mitologia to opowieść o początkach, jaką właściwie kosmogonię proponuje tradycja psychologiczna? Rzuca ona światło na dwa istotne aspekty ludzkiej natury: osobowość człowieka, czyli jego tożsamość, oraz konstrukcję mózgu. Humanistyczna wizja indywidualizmu i godności jednostki jako podmiotu politycznego odnosi się do pierwszego komponentu i wskazuje, co to znaczy być osobą. Neuronauki objaśniają natomiast drugi aspekt, czyli ontologiczne podwaliny naszego fizycznego istnienia.
Współczesna psychologia jest formą mitologii, ponieważ pomaga zaspokoić naszą potrzebę wartości i sensu w czasach świeckiej nowoczesności. Obszary, w których psychologia znajduje zastosowanie, np. eksperymenty naukowe, poradniki, testy osobowości czy badania tomograficzne, to rodzaje rytuałów, które ustanawiają mity związane z osobowością i światem materialnym.
Trudna rola wiary
Jeśli chcemy zrozumieć, dlaczego potrzebujemy mitologii, musimy bliżej przyjrzeć się kwestii wiary. Wiara to napędzany emocjami akt zaangażowania, który ugruntowywany jest przez nawyk i powtarzalność. W dzisiejszej zsekularyzowanej epoce musimy przebijać się przez mgłę teorii naukowych i przesądów. W jaki sposób mamy jednak przezwyciężyć wątpliwości i zaangażować się, skoro brakuje jednej dominującej tradycji, a potencjalnych wyjaśnień jest istne zatrzęsienie?
Za naszymi decyzjami stoi cały szereg przekonań, począwszy od tych nieuświadomionych i instynktownych aż po świadomie konstruowane metaprzekonania, nad którymi nieustannie pracujemy. Wiara zbudowana jest z emocji, uśmierza dotkliwą niepewność, która rodzi niepokój i poczucie zagubienia. Najwyraźniej widać to w sytuacji zawieszenia konkluzji, tzn. gdy sceptycyzm pozwala nam mieć wątpliwości i sprawia, że jesteśmy otwarci w równej mierze na to, by potwierdzić lub obalić daną opinię. Taka subiektywna konsternacja, zatrzymująca myśl i rzucająca jej wyzwanie, jest nacechowana afektywnie – emocjonalne sedno aktów rozumowania jest bowiem blisko powiązane z pragnieniem utwierdzenia się w swoich przekonaniach. Zobowiązanie każdej osoby myślącej wobec prawdy i unikanie błędów stanowią przy tym dodatkową motywację. Ponieważ wątpliwości domagają się, by je rozwiać poprzez znalezienie odpowiedniego wytłumaczenia, stanowią czynnik stabilizujący i ukierunkowujący refleksję. Jak stwierdził już w 1910 r. amerykański pragmatyk John Dewey: „Problem wytycza cel myśli, a cel wyznacza bieg procesu myślenia” [tłum. Zofia Bastgenówna].
Dokładność wcale nie jest jednak celem wiary. W wykładzie zatytułowanym The Will to Believe [Wola wiary] (1896) William James argumentuje, że ludzie wykazują niefortunną skłonność do opierania swoich sądów na czynnikach emocjonalnych związanych z tym, że coś do nas „sugestywnie przemawia” lub też odczuwamy „instynktowną sympatię”. Jak uczą nas marketing, ekonomia behawioralna oraz neuronauki badające nasze wybory, na proces podejmowania decyzji wpływają takie czynniki, jak strach, nadzieja, uprzedzenia i naśladownictwo, nie wspominając już o presji społecznej. Emocje oddziałują więc na nasze przekonania – zarówno te uświadomione, jak i nie.
Pragmatyczne podejście do kwestii wiary to specjalność nauk społecznych, m.in. psychologii, ponieważ badanie ludzkiej natury – jak wskazywali już Friedrich Nietzsche, Wilhelm Dilthey czy Michel Foucault – nie jest całkowicie bezstronnym przedsięwzięciem. We współczesnym społeczeństwie, pękającym w szwach od faktów, danych i eksperckich opinii, doskonale widać, że James miał rację: kiedy podejmowanie decyzji na podstawie racjonalnych przesłanek jest zbyt skomplikowane, stery przejmują emocje. Wątpliwości są podstawą każdej wiary, a poczuciu, że poznało się prawdę, towarzyszą ekscytacja i ukojenie. Tym, co czyni wyjaśnienie satysfakcjonującym, jest jego zgodność z systemem społecznym, w którym funkcjonujemy. Na przykład w Indiach powszechne jest przeświadczenie o bliskim związku między cyklami wcieleń, czyli sansarą, a karmą i kastą, dlatego pozycję jednostki w społeczeństwie tłumaczy się jej poprzednimi wcieleniami. Klasyczne już badania francuskiego socjologa Émile’a Durkheima dotyczące społecznych korzeni religii nie pozostawiają wątpliwości, że to samo społeczeństwo nadaje sens wierzeniom.
Zdolność do posiadania przekonań – podobnie jak koordynacja działań, współpraca, zaangażowanie, wyobraźnia i zmysł estetyczny umożliwiające odczuwanie podziwu czy transcendencja – to cecha typowa dla naczelnych. Struktury leżące u podstaw bliskiego nam świata społecznego opierają się na akceptacji konkretnych wierzeń umożliwiających zarówno elementarne rozumienie świata, jak i pogłębioną heurystykę. Mitologia wyjaśnia rzeczywistość za pomocą symboli wywiedzionych z doświadczenia. Żyjemy zanurzeni w gęstej sieci znaków i nieustannie mierzymy się z wyzwaniem, by odnajdować w niej takie wzorce, w które możemy uwierzyć. Wspólne układy symboliczne, których używamy do objaśniania świata, stają się z czasem historią społeczeństwa. Jednocześnie umożliwiają one ideologiczne zaangażowanie, przekonania zaczerpnięte z kolektywnego rezerwuaru wyobrażeń są bowiem nasycone subiektywnymi emocjami.
Wierzyć oznacza być przywiązanym do konkretnego układu symboli, które uśmierzają wątpliwości, i jednocześnie angażować się w pewną formę doświadczania świata. Każdy system wierzeń jest traktowany jako prawda objawiona przez tych, którzy go podzielają. Albo jak ujął to Durkheim: żadna religia nie jest fałszywa – wszystkie są na swój sposób prawdziwe.
W dobie sekularyzacji przekonania dotyczące natury umysłu nie znajdują potwierdzenia w jakiejkolwiek wyższej instancji poza naszym własnym zaangażowaniem emocjonalnym. Starożytna koncepcja opętania przez bóstwo czy wiara w nadprzyrodzoną konieczność łudząco przypominają szał twórczy, co z pewnością wiąże się ze sposobem, w jaki współcześni ludzie przyjmują wierzenia metafizyczne. Doświadczenie nawrócenia lub inne przełomowe momenty w życiu mają podobne, emocjonalne podłoże. Powszechny dziś szacunek dla nauki i technologii jest również źródłem żarliwej wiary we współczesną psychologię, co odzwierciedla niegdysiejszy szacunek dla mitologii. Uczuciowa motywacja do poszukiwania wyjaśnień chroni nas przed niepokojem wywoływanym przez zwątpienie, ponieważ wiara ma być z założenia korzystna dla wierzącego. Stanowi formę ekspresji oraz inwencji, przy czym wyobraźnia odgrywa kluczową rolę w myśleniu o przyszłości. Ufność pokładana w dobrze ugruntowanych fikcjach lub pocieszycielskich iluzjach jest powszechna. Rzeczywiście, do pewnych prawd dochodzi się poprzez wiarę lub fantazję, np. w baśniach, mistyfikacjach czy teoriach spiskowych. Przekonania na temat umysłu – niezależnie od tego, czy zrodzone w laboratoriach, czy zapisane w poczytnych poradnikach – opierają się właśnie na takich fikcjach. Fikcjach zmyślonych w dobrej wierze.
W jaki sposób nauka zdobyła swoje dzisiejsze znaczenie i wagę? W epoce oświecenia nastąpił zwrot ku większej wolności osądu poprzez stopniowe uwalnianie jednostki spod władzy dogmatów. W wyniku tej zmiany przestrzeń zajmowana dotąd przez religię stała się sferą opinii, sympatii politycznych i konsumpcji. Wiara odegrała tym samym zasadniczą rolę w budowaniu autonomii jednostki. Jak pisał w 1991 r. amerykański filozof Robert Pippin, nowoczesność polega na „żądaniu niepodległości […] i wolności od […] tradycji historycznej oraz kierowaniu się przede wszystkim wolą panowania nad własnymi przekonaniami”. W ten sposób przechwytuje energię religii i wytwarza z niej substytuty, takie jak sport zawodowy, marksizm-leninizm, sprawiedliwość społeczna czy kult celebrytów.
Reformacja już wcześniej powiększyła przepaść pomiędzy chrześcijaństwem a świeckimi sposobami poznania, czyniąc nowoczesną wiarę przede wszystkim formą autonomii i umożliwiając tym samym zbudowanie humanistycznej alternatywy dla religii. Rzeczywiście, oświeceniowy humanizm nie stawiał sobie żadnego innego celu niż rozwój człowieka. Epoka ta odegrała też decydującą rolę w kształtowaniu nowoczesnego modelu natury, pozwalającego postrzegać świat na jego zasadach, czyli bez odwołania do bytów nadprzyrodzonych. Sekularyzm usunął bóstwa oraz ich kult z przestrzeni publicznej, a także ogólnie osłabił znaczenie wiary i praktyk religijnych.
A jednak nowoczesność charakteryzuje gwałtowny rozwój wiary. Wiara w demokrację i liberalny kapitalizm wymusza przyjęcie opartego na indywidualizacji modelu autonomii, polegającego na świadomym wybieraniu własnych przekonań. Sprawia to, że wyznanie jest opcjonalne, tzn. stanowi jedną z wielu teorii lub sposobów rozumienia rzeczywistości. Wiara pełniła istotną funkcję w procesie ugruntowania wiedzy, co jest widoczne w różnych nowożytnych koncepcjach – od radykalnego sceptycyzmu Michała Montaigne’a po wątpienie metodyczne Kartezjusza i De omnibus dubitandum est Sørena Kierkegaarda (w tym szkicu z 1843 r. duński filozof, jeszcze jako student, wywrócił ideę kartezjańskiej podejrzliwości do góry nogami). Max Weber twierdził, że odczarowanie świata i nastanie epoki niepokoju są naturalną konsekwencją opisanych wyżej zmian. Co istotne, sekularyzm zastąpił zaczarowany świat, w którym nigdy nie podważano istnienia transcendentnych bytów, potęgi sił moralnych i skuteczności rytuałów. Dziś – jak pisze filozof Charles Taylor w A Secular Age [Wiek sekularyzacji] (2007) – „jedynym ośrodkiem myśli, uczuć i energii duchowej jest to, co nazywamy umysłem […], który ma to ograniczenie, że myśli, uczucia itd. pomieszczone są w jego »wnętrzu«”. Psychologia anektuje obszary wcześniej zarezerwowane dla duchów, demonów i bóstw. To jednak, co świat utracił po odczarowaniu, umysł zyskał w walucie epistemologicznej. Nie jest więc prawdą, że w ogóle nie wierzymy już w transcendencję, ale potrafimy wyobrazić sobie, że „zaczarowane” procesy (w tym tworzenie znaczenia) zachodzą jedynie w umyśle i tam też wywołują skutki. Czy psychologii nie odróżnia od mitologii to, że jest falsyfikowalna? Od 1879 r. w obrębie tej dziedziny wypracowano liczne empiryczne metody badania umysłu: introspekcjonizm, behawioryzm, modelowanie kognitywne, koneksjonizm itd. Na przykład ja – jako kognitywista – mam wiedzę teoretyczną na temat funkcjonowania umysłu i potrafię używać narzędzi statystycznych do badania ludzkich zachowań. Moja dyscyplina przechodzi jednak obecnie kryzys ze względu na kwestie związane z replikacją, ekologią, kulturowymi ograniczeniami badanych populacji oraz rozmaite problemy etyczne. Szczerze mówiąc, mimo stu lat badań psychologia wciąż nie ma do pokazania tyle, co nauki przyrodnicze. Jak dotąd nie była w stanie sformułować żadnych ogólnych prawideł. Teorie Zygmunta Freuda są zasadniczo niefalsyfikowalne, a teza utożsamiająca umysł z mózgiem wciąż jeszcze nie znalazła potwierdzenia. Najlepiej więc chyba wyobrazić sobie psychologię empiryczną jako zbiór pragmatycznych metod pozwalających rozwijać dyskursywnie przydatne metafory umysłu i czekać w nadziei, że z czasem ustalone zostaną wiarygodne korelacje między anatomią mózgu a funkcjami umysłu.
Jeśli potraktujemy psychologię jako mitologię, zobaczymy, że dyscyplina ta dokładnie odzwierciedla to, czego pragniemy dowiedzieć się o rzeczywistości. Dostrzeżemy także, jakie pragmatyczne formy przyjmuje taka wiedza. Emocjonalna potrzeba wyjaśniania, które można potraktować jak wiarę, jest głębsza, niż mogłoby się nam wydawać.
W poszukiwaniu prawdy
W praktyce terapeutycznej psychologia przyjęła retorykę osobistego oświecenia, próbując tym samym zyskać zbawczy potencjał. Wyraźnie widać to w różnej maści poradnikach. Psychologia stała się popularna dzięki wykorzystaniu rozpowszechnionych metafor, które ukształtowały ludzkość w epoce przemysłowej. W szczególności podkreśla ona presję społeczną, by osiągnąć większą skuteczność dzięki determinacji, produktywności i podmiotowej integracji. Tożsamość i autonomia stały się kluczowymi parametrami człowieczeństwa – wspólnie utrwaliły kapitalizm poprzez rozciągnięcie finansowej koncepcji waluty na wszelkie relacje oraz stopiły się niepostrzeżenie z fetyszyzmem technologicznym. Kiedyś to mitologia opisywała zaczarowany świat, a dziś zastępuje ją psychologia, wypełniając odczarowaną pustkę bogatym opisem ludzkiego wnętrza.
Mitologia, jaką jest psychologia, zaspokaja emocjonalną i umysłową potrzebę wiary. Z jednej strony dostarcza nam racjonalnych wyjaśnień i za pomocą logicznych argumentów oraz opowieści o źródłach otwiera drogę do zbawienia. Z drugiej – mit psychologiczny jest wpajany nam i praktykowany poprzez całą gamę obrzędów. Można np. wierzyć, że naszą osobowość kształtuje chemiczna równowaga (lub nierównowaga) neuroprzekaźników, i wcielać to przekonanie w życie poprzez regularne przyjmowanie lekarstw. Mitologia i jej rytuały kładą podwaliny pod tworzenie sensu, ponieważ wiara pociąga za sobą zaangażowanie. Dzieje się tak dlatego, że wyrażanie, wzmacnianie i kodyfikowanie przekonań wymusza moralność i gwarantuje powtarzalność społecznych zachowań. Mit narzuca wiarę poprzez ożywianie naszych wyobrażeń o losie czy przeznaczeniu i dostarcza w ten sposób symboli oraz form ekspresji, które pozwalają nam radzić sobie z przeciwnościami losu. Jako istoty poszukujące sensu tworzymy historie, aby lepiej radzić sobie z tym, co niewiadome, oraz udzielać odpowiedzi na pytania o to, skąd przyszliśmy i dokąd zmierzamy. Mitologia jest więc produktem ubocznym żywej wiary, która uruchamia kreatywność i pobudza wyobraźnię. Mity jako pierwsze pozwalają wytłumaczyć grozę życia, która pozostaje poza zasięgiem myśli i logicznych wyjaśnień.
Wzorce mitologiczne, w tym te obecne w psychologii, są rezerwuarem narracji o śmiertelności, seksualności, pracy oraz życiu społecznym i zasadach je regulujących. Wyjaśniają, dlaczego świat jest taki, a nie inny. Nasza wspólna rzeczywistość opiera się właśnie na rytuałach. Według francuskiego filozofa Georges’a Bataille’a obrzędy przedstawiają zasady postępowania w obecności sacrum, chroniąc je oraz izolując od profanum. W mitach i podtrzymujących je rytuałach poszukujemy utraconej intymnej relacji z transcendencją. Psychologia – dostarczając podstawowej wiedzy potrzebnej do objaśniania świata – pozwala nam żyć i działać w świecie materialnym z większą energią i pewnością siebie.
Święte symbole i opowieści czerpią swoją moc z samego społeczeństwa, które – zdaniem Durkheima – stanowi ogólny warunek istnienia cywilizacji. O ile dla braminów święty jest ogień, o tyle w świeckich społeczeństwach doby nowoczesności szacunkiem otaczane są wiara w naukę i liberalny indywidualizm. Taka organizacja rzeczywistości jest dogłębnie moralna. Definiuje ona bowiem logikę działania grupy, w której moralnym autorytetem jest samo społeczeństwo, tj. system idei, dzięki któremu jednostki rozumieją same siebie i swoje życie w odniesieniu do bieżących warunków cywilizacyjnych. Zdaniem Jamesa, kiedy przyjmujemy dominujące przekonania, przestajemy w afektywny sposób wyrażać swoje pragnienia. Istotnie – jak wskazuje antropolog William Mazzarella w książce The Mana of Mass Society [Mana w społeczeństwie masowym] (2017) – społeczeństwo jest zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz nas. Pierwsi antropolodzy używali polinezyjskiego pojęcia mana na określenie siły, która stoi na straży porządku moralnego, symbolicznego i kulturowego. W świeckich czasach mana – pod postacią narracji o źródłach tożsamości i metafizycznych podwalinach materialnego świata – pozwala nam uporać się z lękiem wywołanym niepewnością.
Mitologicznie rozumiana psychologia ugruntowuje materialistyczny i historyczny pogląd na pochodzenie człowieka, opierając się w tym zakresie na neuronaukach i psychologii empirycznej. Z kolei oświeceniowa kosmologia realizowana jest w rytuałach związanych z tożsamością, wypracowanych przez psychologię kliniczną lub – w nieco bardziej ezoterycznym tonie – przez popularną psychologię.
Logika i nauka okazały się bardziej przydatne niż mit, jeśli chodzi o panowanie nad światem przyrody, co sprawiło, że aspekt etyczny mitu został zaniedbany. Jak utrzymywał Eliade, współczesny człowiek tkwi w czyśćcu niepewności, w samym środku inicjacyjnego rytuału umierania. Aby zrozumieć, jak istotna jest jego tożsamość i jaką wagę ma pogląd materialistyczny, musi zmierzyć się z pustką, która może sprawić, że codzienne rytuały przestaną mieć sens. Prawda może być taka, że nie ma żadnej niepodważalnej prawdy o ludzkiej naturze. Psychologia jako mitologia oferuje nam więc zarazem zbyt wiele i zbyt mało.
Pierwotnie tekst ukazał się w serwisie Aeon.co. Tytuł, lead i śródtytuły zostały dodane przez redakcję „Przekroju”.