
Jedną z najbardziej szkodliwych tez, w jakie uwierzyliśmy, jest ta mówiąca o wyższości umysłu nad ciałem – twierdził Alexander Lowen, psychoterapeuta.
Jak może istnieć jakakolwiek wyższość, skoro to dwie strony tej samej monety, nierozerwalne i równorzędne? Lecząc psychikę, trzeba zatroszczyć się o ciało. I odwrotnie. To przekonanie stało się podstawą stworzonej przez Lowena analizy bioenergetycznej – nurtu terapii opartej na ruchu, dotyku i oddechu.
„Lowen, nie oddychasz!” Leżący na stole półnagi mężczyzna posłusznie próbuje zaczerpnąć więcej powietrza. Przez chwilę ciszę w pokoju zakłócają tylko coraz głośniejsze wdechy i wydechy. Nagle rozrywa ją krzyk – tak głośny, że ludzie przechodzący pod oknem podnoszą głowy. Okno jest otwarte, trwa lato 1942 r., w Europie hitlerowcy właśnie odzyskują przewagę na froncie wschodnim, ale tutaj, w Nowym Jorku, wojny nie widać. Oszołomiony własnymi emocjami 32-letni Alexander Lowen próbuje usiąść, ale prowadzący sesję terapeutyczną Wilhelm Reich prosi, by wrócił do oddychania. Po chwili jednak wiadomo, że tego dnia pacjent już nie jest w stanie oddychać bez krzyku, to koniec terapii na dzisiaj.
Po kilkudziesięciu latach Alexander Lowen, uznany już psychoterapeuta, twórca pionierskiej metody terapeutycznej – bioenergetyki – wróci do tamtego zdarzenia: „Mój krzyk mnie zaskoczył, bo przecież na sesji nie czułem strachu. Ale za to nagle poczułem, że mój umysł nie jest połączony z moim ciałem, krzyk był dla mnie sygnałem, że muszę uwolnić swoje uczucia i stłumione wspomnienia. Kiedy wyszedłem z domu Reicha, uświadomiłem sobie, że muszę zmierzyć się z nieznanymi aspektami mojej tożsamości” – napisze w autobiografii Honoring the Body.
Na początku lat 40. sławny Wilhelm Reich, wyklęty uczeń Zygmunta Freuda, prowadził w Nowym Jorku wykłady ze swojej nowej teorii psychologicznej, według której zaburzenia psychiczne można leczyć poprzez pracę z ciałem. Alexander Lowen był jednym z jego najbliższych uczniów. Po zakończeniu kursu Reich zaprosił go do współpracy przy eksperymentach psychologicznych. Postawił tylko jeden warunek: Lowen musi odbyć psychoterapię. Ten zgodził się, ale niechętnie. Nastawienie zmienił już po pierwszej sesji – tej z niespodziewanym krzykiem. Przez kolejne dwa i pół roku