
Zawsze gdy czujemy znużenie życiem i lęk przed otaczającym nas światem, rozglądamy się za azylem. Marzenia o dalekich, magicznych miejscach, o cudownych chwilach, gdy można zapomnieć „o wszystkim” i „odnaleźć siebie”, prowadzą w niebezpieczne rejony umysłu.
Psychologia zna szczególny stan umysłu, w którym pacjent zamyka się w psychicznej bańce, gdzie wprawdzie cierpi, lecz czuje się bezpieczniej niż w świecie poza nią. „Stany te – pisze w poświęconej im książce John Steiner – nazywamy psychicznym azylem, schronieniem, kryjówką, sanktuarium lub oazą spokoju”. Azyl powstaje jako reakcja na lęk. „Obserwuje się pacjentów o urojeniowym nastroju, u których ekstremalnemu lękowi towarzyszy depersonalizacja i uczucie trudnego do opisania przerażenia; wydaje się, że ulgę przynosi im zmiana niezidentyfikowanego przerażenia w ustalony system urojeń”. Tak jakby tylko w urojonych światach można było odnaleźć bezpieczeństwo i wyzwolenie od lęku i bólu.
„Azyl jest obszarem umysłu, w którym nie ma konieczności stawiania czoła rzeczywistości, gdzie nieświadome fantazje i wszechmoc mogą istnieć niekwestionowane i gdzie wszystko jest dozwolone”. To właśnie ta jego cecha często powoduje, że azyl tak pacjenta pociąga i zazwyczaj wiąże się ze stosowaniem perwersyjnych i psychotycznych mechanizmów. Azyl nie jest tylko problemem pacjentów szpitali psychiatrycznych czy osób, które podejmują psychoterapię. Zawsze gdy czujemy znużenie życiem i lęk przed otaczającym nas światem, rozglądamy się za azylem. Marzenia o dalekich, magicznych miejscach, o cudownych chwilach, gdy można zapomnieć „o wszystkim” i „odnaleźć siebie”, prowadzą niebezpiecznie blisko do granic azylu. Zwodniczo subtelna granica oddziela urojenie od rzeczywistości.
Czas poza czas