Rośnie śmiało – uzbrojony w ostre kolce, przystrojony płomiennymi jagodami. Ze względu na smak porównuje się go do ananasa lub cytryny. Z uwagi na drogocenne właściwości – do złota.
Szare gałęzie pokryte srebrnymi włoskami, cierniste liście oraz intensywnie pomarańczowe pestkowe owoce. To Hippophae rhamnoides, czyli rokitnik zwyczajny. Najczęściej przyjmuje on postać krzewu, czasem dorasta do rozmiarów 5-metrowego drzewa. W Polsce w naturalnym stanie spotkamy go na nadmorskich wydmach, dla których jest elementem wzmacniającym. Poza tym pełni funkcję dekoracyjną wśród żywopłotów parkowych i rozgościł się w sadach – doceniony za owocowe walory.
Rozmarynowe drzewko lub oblepicha – bo takie nazwy też spotkamy w Polsce – we wrześniu i w październiku dosłownie oblepia się owocami. Zbójeckie właściwości tego krzewu poznamy, gdy spróbujemy je zbierać bez rękawiczek. Fructus Hippophae dobrze przerabiać świeże, zaraz po zerwaniu. Wrażliwe na utlenianie wymagają szybkiej obróbki. Ważne, by owoce nie miały kontaktu z metalowymi narzędziami – używajmy np. ceramicznych. Jagody zamrażamy lub tłoczymy z nich sok, robimy syropy, marmolady, konfitury. Ich kwaśny i lekko cierpki smak oraz egzotyczny, podobny do ananasa aromat nie ma sobie równych i zdradza obecność wspaniałej plejady substancji czynnych: witamin A, C, E, F i P, kwasów organicznych, garbników i glikozydu kwercetyny.
Jagodami rokitnika zajadał się ponoć sam Pegaz. Pewnie ta legenda spowodowała, że w starożytnej Grecji karmiono nimi konie, by miały lśniącą i zdrową sierść. Stąd łacińska nazwa rokitnika: od słów hippos – koń i phaos – błyszczący.
Nie tylko konie doceniały jego walory. Mongołowie zbierali owoce dzikich rokitników i przerabiali na soki oraz zupy. Czyngis-chan wzmacniał się nimi długo przed tym, zanim Rosjanie przebadali je i ze zdumieniem odkryli, że zawierają 30-krotnie więcej witaminy C niż pomarańcze! Czym prędzej włączyli je do diety astronautów i jeszcze polecili im smarować się olejem z nasion rośliny, by chronić skórę przed promieniowaniem. Olej taki – pełen witaminy E oraz kwasów tłuszczowych – ochroni nas również tu, na Ziemi, przed szkodliwym działaniem wiatru, mrozu czy słońca.
Korzystajmy z przetworów rokitnikowych! Na wagę złota będą w okresie zimowym: wzmacniajmy się nimi, a będziemy mieć końskie zdrowie.
Konfitura rokitnikowa
1 kg jagód rokitnika
1/2 kg cukru
400 ml wody
Jagody zalewamy wodą i gotujemy około pół godziny, aż się rozpadną. Przecieramy przez sitko, jeśli chcemy uzyskać gładką fakturę, lub zostawiamy, jeżeli lubimy kawałki owoców. Dodajemy cukier, gotujemy jeszcze 10 minut i przelewamy do wyparzonych słoików. Konfitura rokitnikowa sprawdzi się nie tylko w roli deseru, ale także jako dodatek do wegetariańskich i wegańskich pasztetów oraz serów.
Olejek do skóry
Olej z rokietnika i olej z pestek malin mieszamy w równych proporcjach. Powstały olejek stosujemy na twarz i ciało, wmasowując w oczyszczoną skórę. Zlikwiduje zaczerwienienia, odmłodzi ją i rozpromieni.