Za prozaiczną z pozoru herbatą, którą parzymy na co dzień, stoją skomplikowana moc cząstek chemicznych oraz proces jej dojrzewania. Co dokładnie sprawia, że ten roślinny napar, który w kolorowych odmianach podbił świat, dodaje nam mocy i pobudza zmysły?
Legenda głosi, że kiedy Bodhidharma – założyciel chińskiego buddyzmu – przybył do klasztoru Shaolin, nie został do niego wpuszczony. Sfrustrowany udał się do pobliskiej jaskini, by tam medytować bez przerwy przez dziewięć lat. Po siedmiu latach siedzenia w bezruchu poczuł senność i choć oczy zmrużył tylko na moment, to gdy się ocknął, serce przepełnił mu wstręt do własnej słabości. W gniewie chwycił za nóż i odciął sobie powieki, by sen już nigdy nie zakłócił mu medytacyjnego transu. Odcięte płatki skóry upadły na ziemię i natychmiast zaczęły kiełkować, dając początek dwóm pierwszym krzewom herbacianym. Od tej pory mnisi Shaolin mogli korzystać z właściwości herbaty, by odpędzić od siebie znużenie i senność.