Lekarstwo na chorą duszę? Oczywiście joga.
Ale tym razem praktykowana w niestandardowych warunkach – na śniegu lub w wannie wypełnionej lodem.
Oto słowa Milarepy, słynnego tybetańskiego mistrza Buddyzmu Diamentowej Drogi, który żył na przełomie XI i XII w. Wspomniana przez niego „piękna cnota tummo” (tummo, g-tummo) jest słynną praktyką buddyjską, zwaną też Jogą Wewnętrznego Żaru. Tummo oznacza po tybetańsku dosłownie „dziką, gniewną” energię, ogień wewnętrzny. Ale ciepło ogarniające ciało adepta stanowi tylko efekt uboczny. Celem tej medytacji jest bowiem doświadczenie błogości i pustki.
Na białych górach z cieniutką bawełnianą moją szatą
Zmagały się śniegi i wiatry.
Śnieg topniał i zmieniał się w strumień.
Huczący wicher zatrzymywał się na cienkiej mojej szacie bawełnianej,
Która okrywała żar wewnętrzny.
Oto był widok walki na śmierć i życie…
Zwyciężyłem jednak, zostawiając pustelnikom dobitny przykład
Tego, co może dać piękna cnota tummo.
Gimnastyka umysłu
To chyba nie przypadek, że fragment poematu Milarepy przytoczyła w książce Mistycy i cudotwórcy Tybetu kobieta o niespożytej energii wewnętrznej – Alexandra David-Néel. Ta francuska emancypantka, podróżniczka i pisarka (a także śpiewaczka operowa!) w ciągu swojego