Rzeka Zbawienia, Rzeka Zapomnienia
i
Narodziny bogini Gangi, księga Tej Kumar (źródło: Wikimedia Commons)
Żywioły

Rzeka Zbawienia, Rzeka Zapomnienia

Aleksandra Kozłowska
Czyta się 9 minut

Najsłynniejszym mitycznym strumieniem jest mroczny Styks („Nienawistny”). Dla starożytnych Greków był główną rzeką Hadesu, podziemnego świata cieni. Miał cztery dopływy o równie ponurych nazwach: Kokytos („Oskarżony”), Acheront („Lament”), Pyriflegeton („Rzeka ognia”) i Lete („Zapomnienie”).

Każda dusza zmierzająca do krainy zmarłych musiała przeprawić się przez Styks. Przewoźnikiem był milczący Charon, brodaty starzec w kapeluszu, chmurny jak burzowa noc. Miał dwie zasady. Pierwsza: nikt żywy nie wsiądzie do jego łodzi, druga: za dostarczenie na drugi brzeg należy się opłata w wysokości jednego obola.

Pierwszą regułę czasem udało się komuś złamać, ale ponosił wówczas srogą karę, jak choćby Herakles, który za nieprzepisowy transport spędził rok zakuty w łańcuchy. Dotrzymania drugiego wymogu pilnowały rodziny udających się do Hadesu: umieszczenie jednoobolowej monety w ustach zmarłego było ich świętym obowiązkiem. Podczas przeprawy dusze musiały wiosłować same, do Charona należało sterowanie.

Poprzecinany niebezpiecznymi rzekami posępny świat zmarłych od wieków inspirował twórców. U Dantego w Boskiej komedii ciemne wody Styksu złowieszczo chlupoczą w piątym kręgu Piekła, rozlewając się w cuchnące mokradła. Walczą w nich i toną gwałtownicy skazani za ciągłe wybuchy niekontrolowanego gniewu. Z kolei Pyriflegeton to strumień wrzącej krwi kipiący w kręgu siódmym, wieczne męki cierpią w nim dusze morderców i tyranów pilnowane przez centaurów.

Gustave Dore, Charon (Dante Alighieri, „Boska komedia”)

Na drugą stronę

Płynąca woda uciekająca niczym

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

W dzikiej kochamy się Wiśle!
i
zdjęcie: Sophie Thun
Przemyślenia

W dzikiej kochamy się Wiśle!

Karol Radziszewski

Czy martwa komórka i gotowanie pod gołym niebem może wiązać się z doświadczeniem mistycznym? O pływającym plenerze artystycznym opowiadają Karolowi Radziszewskiemu Ewa Ciepielewska i Agnieszka Brzeżańska.

Słowo „galar” brzmi jakoś magicznie, kojarzy mi się z wyimaginowanymi światami z powieści Tolkiena. Cóż to takiego? To statek, który od stuleci przewoził towary – zboże i inne płody rolne, sól, wapno, rzadziej drewno i węgiel – do Gdańska. Galary bez żadnego napędu szły z wodą, a do kierowania nimi wykorzystywano wielkie wiosła zwane drygawkami. Galar „Solny” zbudowano według tradycyjnych planów w 2013 r. w Wieluniu. Dwa lata później statek wspomagany silnikiem pokonał dystans 3000 km z Krakowa do Orleanu. Co roku od ­13 lat, w maju, płynie z Oświęcimia do Gdańska pod banderą Królewskiego Flisu na Wiśle, następnie zmienia kierunek i pod flagą Ziemi płynie pod prąd jako rezydencja artystyczna „FLOW/Przepływ”.

Czytaj dalej