Na ogół ostatnią rzeczą, o jakiej marzą właściciele psów zimą, jest długi spacer po parkach i lasach. Ale zwierzę to odpowiedzialność i nie ma, że boli. Trzeba mu zapewnić aktywność. Jeśli wmawianie sobie, że jest piękne lato, nie działa, zaproponuj psu jedną z zabaw wymagających wysiłku umysłowego. Taka rozrywka potrafi wyczerpać go bardziej niż ganianie za innym psem.
W co się bawić?
Mata węchowa. Psi hit! Można ją kupić przez Internet lub wykonać samodzielnie. Potrzebna będzie ażurowa podstawka, mata – wycieraczka gumowa lub plastikowa wkładka do zlewu kuchennego – i koc polarowy. Koc tniemy na paski 5 cm x około 20 cm (niektóre polary są bardziej rozciągliwe, wtedy wystarczy długość nieco ponad 10 cm). Pasek należy przeciągnąć przez dwa sąsiadujące ze sobą otwory i związać tak, by oba końce znajdowały się od wierzchniej strony maty. W ten sposób wykorzystujemy każdy otwór, najlepiej w pionie i w poziomie (patrząc na matę od tyłu), żeby polarowy las był bardzo gęsty. Taka mata jest tańszą wersją sklepowych zabawek mających angażować węch i umysł psa. Między wystające polarowe części należy pochować psie ciastka lub karmę, którą pies je na co dzień. Taki sposób zdobywania pokarmu będzie na pewno ciekawszy niż jedzenie chrupek wprost z miski. Pogłówkuje, powęszy, znajdzie sposób i będzie zadowolony!
Znajdź ciastko. Zabawa w chowanego połączona z zabawą węchową. Pies udaje się do innego pomieszczenia, siada i grzecznie czeka. Zanim zostanie sam, musi powąchać ciastko, które będzie miał znaleźć. Po kilku powtórzeniach: „Powąchaj” i podstawieniu ciastka pod nos szybko załapie, że nie chodzi o rzucenie się na rękę, by wyrwać jedzenie, tylko o zapach. Zostaje za zamkniętymi drzwiami, a właściciel chowa ciastko. Ważne, żeby miejsce nie było zbyt niedostępne – ciastko nie może być schowane np. pod kilkoma warstwami pierzyn, za szafą z kryształami, pod śpiącym bobasem czy w koszu na śmieci. Warto zacząć od prostej kryjówki, żeby psa zmotywować do dalszego wysiłku. Można stopniowo zwiększać stopień trudności, należy jednak cały czas obserwować zwierzę – czy nie frustruje się, nie szuka u nas pomocy, nie zniechęca się.
Kilka drobnych uwag: psu będzie łatwiej, jeśli okna zostaną zamknięte – przeciąg nie przeszkodzi mu w zlokalizowaniu ciastka i nie będą go rozpraszać zapachy z zewnątrz (np. schabowe smażone przez sąsiadkę). Ciastko należy chować bardzo cicho – psy doskonale słyszą i znają dźwięki mieszkania. Dobrze wiedzą, czy poszliśmy w lewo do butów, czy chowamy jedzenie do szafy z garnkami, pod łóżko bądź pod telewizor. Słyszą nasze kroki, ale można je przechytrzyć i chowając, pootwierać kilka szafek, przejść się w lewo, w prawo pod drzwiami, za którymi czeka zwierzę. To zmyli trop i pies będzie musiał wytężyć uwagę. Za każdym razem, kiedy znajdzie ciastko, chwalmy go i cieszmy się razem z nim – następnym razem będzie bardzo szczęśliwy, jeśli znów zaproponujemy mu tę grę. Takiej zabawy nie należy przeciągać w nieskończoność, bo jest niezwykle wyczerpująca. Jeśli pies dyszy, biega z wywieszonym językiem i jest za bardzo pobudzony, należy przerwać. Lepiej skończyć za wcześnie niż za późno – i my, i zabawa będziemy się mu kojarzyć pozytywnie.
Trzy kubeczki. Bierzemy trzy (lub więcej) takie same kubeczki, ale nieprzezroczyste, żeby pies nie widział, co jest w środku. Smakołyk chowamy pod jednym z nich i przesuwając kubki, próbujemy zmylić zwierzę, a następnie pytamy: „Gdzie jest ciastko?”. Pies musi znaleźć jedzenie, wykorzystując węch.
Samokontrola – więcej niż jeden pies. Jeśli w domu mieszka więcej niż jeden pies, to świetnie! Można upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Gdy jeden pies szuka ciastka, drugi powinien grzecznie czekać. Ważne, żeby zwierzęciu wskazać miejsce, np. kocyk, dywanik, kanapę, i wymagać, żeby tam pozostało. Psa, który czeka, nagradzamy za poprawnie wykonaną komendę: „Na miejsce – zostań”. Drugi szuka ciastka pod kubeczkami lub tam, gdzie je schowaliśmy. Po dwóch powtórzeniach zamieniamy psom role.
Sztuczki. W zimowe wieczory można szlifować sztuczki i proste komendy: „Siad”, „Leżeć”, „Zostań”, „Turlaj się”, „Do mnie”, „Przybij piątkę”. Gdy zrobi się cieplej, będzie można wykorzystać umiejętności psa w parku. Odwołanie go od grupy rozbawionych czworonogów komendą: „Do mnie” wzbudzi respekt każdego właściciela nieposłusznego psiaka.
Gdzie jest piłka? Zabawa podobna do chowania ciastek, ale tu pies szuka zabawek. Ważne, żeby wcześniej dać mu dokładnie obejrzeć i powąchać przedmiot. Za każdym razem, kiedy go znajdzie, musi być nagradzany przysmakiem i oczywiście pochwalony!
Nazwy zabawek. Psy nie znają języka polskiego ani żadnego innego, ale uczą się brzmienia słów. Jeśli pluszowa panda jest pandą i pies podaje właśnie pandę, to nie dlatego, że interesuje się zoologią, tylko dlatego, że skojarzył brzmienie z konkretnym przedmiotem i zapamiętał to. Tę umiejętność można wykorzystać, ucząc psy nazw zabawek. Zaczynamy od jednej. Pokazujemy piłkę, mówimy: „Piłka”, rzucamy i prosimy: „Podaj piłkę”. Po kilku powtórzeniach odkładamy piłkę i bierzemy kolejną zabawkę, np. pluszową pandę. Powtarzamy procedurę. Następny etap to sprawdzenie, czy pies nauczył się nazw. Rzucamy i piłkę, i pandę, ale prosimy, żeby podał pandę. Jeśli przyniesie właściwy przedmiot, bardzo, ale to bardzo chwalimy go i nagradzamy ciastkiem. W przypadku niepowodzenia wracamy do pierwszego etapu. Jeśli pies radzi sobie z dwoma przedmiotami, można dodać kolejny. Spokojnie możecie dokładać kolejne słowa i próbować przebić słynnego Chasera, psa rasy border collie, który zna 1022 nazwy swoich zabawek i bezbłędnie je podaje. Powodzenia!
W każdej zabawie pamiętajcie o przerwach i stopniowaniu trudności. Ważne, żebyście nie wymagali od psa zbyt wiele. W końcu ma to być zabawa, a nie tresura.