Stoicyzm na rozedrgane czasy Stoicyzm na rozedrgane czasy
i
„Śmierć Sokratesa”, Jacques-Louis David, źródło: kolekcja MET, domena publiczna
Pogoda ducha

Stoicyzm na rozedrgane czasy

Piotr Stankiewicz
Czyta się 2 minuty

Od założenia stoicyzmu minęło 2300 lat, 18 i pół stulecia od śmierci Marka Aureliusza. Mimo to filozofia ta jest aktualną i wiecznie inspirującą ideą. Jeśli jednak chcemy, żeby faktycznie pomagała nam w XXI w., to musimy pewne sprawy przemyśleć ponownie. Słowem: nastał czas, żeby przybić kilka nowych tez do drzwi stoickiej katedry.

Stoicyzm reformowany przywraca siłę duchowi filozofii stoickiej kosztem poprzestawiania jej liter. Dlatego też nie polega on na cytowaniu w kółko Marka Aureliusza czy Seneki. Stoicyzm reformowany chce raczej konfrontować się ze światem współczesnym, z jego rozedrganiem i nieprzewidywalnością. Nie jest to zbiór dogmatów, ale raczej inspiracja do myślenia w określony sposób; platforma, dzięki której możemy porządkować nasze (nieraz przytłaczające) doświadczenie życia w XXI w.

Zarazem stoicyzm reformowany jest łagodniejszy niż ten ortodoksyjno-stereotypowy. Obiegowa opinia kojarzy stoików z przykładami „ciężkimi” – ze śmiercią, stratą, wszelkimi nieszczęściami. W moim Głosie stoika takich przykładów nie eksploatuję, klasycy zrobili w tej kwestii już dość. Dużo więcej zrozumiemy dziś ze stoicyzmu, testując go w sytuacjach powszednich. Tutaj wciąż jest mnóstwo do odkrycia i do ugrania. Dlatego stoicyzm reformowany skupia się na zwykłym życiu i codziennych wyzwaniach.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Jest on też bardziej empatyczny, mniej narzucający. Nie ma ambicji nawrócenia wszystkich na jedyną słuszną filozofię. Pokazywać, że stoicki sposób myślenia jest pomocny, inspirujący i owocny – jak najbardziej. Kijem naganiać do filozofii (jak powiedziałby Epiktet) – absolutnie nie.

Stoicyzm reformowany nie potrząsa człowiekiem, nie przymusza go do niczego. „Każdy ma prawo wybrać źle” – śpiewał tata Kazika. Tutaj podobnie: stoikiem reformowanym staję się wtedy, gdy godzę się, że każdy ma prawo wybrać drogę niestoicką. Ba, zgadzam się, że dla niektórych, np. dla artystów, to może być w ogóle lepsza droga! Ta teza jest całkowicie nieortodoksyjna z punktu widzenia Seneki czy Epikteta.

Bardziej metafizyczna nieortodoksja jest zaś taka, że stoicyzm reformowany ma ograniczone zaufanie do życia „zgodnego z naturą” i harmonią wszechświata. „Zgodność z naturą” była może zrozumiała sama przez się w czasach Marka Aureliusza, jednak dzisiaj nie wydaje się jasna i oczywista. Samo pojęcie „natura” jest obecnie problematyczne. Człowiek XXI w. zmienia swoją własną naturę, nie mówiąc już o obliczu planety czasów antropocenu. A trzeba również dodać – na nieco cięższej nucie – że po Oświęcimiu, Kołymie, ale też po Buczy naprawdę trudno jest wierzyć w harmonię sfer i w to, że wszystko dzieje się po coś.

Niemniej stoicyzm reformowany to filozofia optymistyczna – jest nadzieją współczesnego człowieka i wyrazem jego wolności. Wobec nieprzewidywalnego, a czasem jawnie okrutnego świata podkreśla ona zarówno autonomię, jak i odpowiedzialność jednostki. To my sami wybieramy wartości oraz cele, do których staramy się dążyć. To jedno zależy wyłącznie od nas. To nie tylko nasz wybór, lecz także nasza odpowiedzialność. W tym miejscu stoicka nauka o rzeczach zależnych i niezależnych nabiera ostatecznego sensu i staje się najmocniejszą dźwignią do przełożenia na rzeczywistość. Było to aktualne zawsze, a w czasach koronawirusa, wojny i ogólnego niepokoju jest aktualne jeszcze bardziej.

Czytaj również:

Naoliwić każde kółeczko Naoliwić każde kółeczko
i
Rzeźba Marka Aureliusza w Luwrze, zdjęcie: Bradley Weber/Flickr (CC BY 2.0)
Wiedza i niewiedza

Naoliwić każde kółeczko

O pułapkach perfekcjonizmu
Piotr Stankiewicz

Pomówmy o perfekcjonizmie, a więc o (nadmiernej) potrzebie doskonałości i dokładności. Perfekcjonista lubi robić rzeczy niezwykle precyzyjnie, stara się doprowadzać je do ideału. Co właściwie o tym myślimy i jak to wygląda z perspektywy stoickiej?

Perfekcjonizm to niejako komfort znajdowany w sytuacjach idealnych. Odwrócenie tej definicji też wiele nam powie: to dyskomfort odczuwany w sytuacjach nieidealnych. Znacie to, prawda? Perfekcjonizm to nie tylko poczucie, że rzeczy – tak w szufladzie, jak i w życiu – powinny być równo ułożone. To coś więcej: poczucie, że jedynie sprawy doprowadzone do skończonej całości są „naprawdę”. Wszystkie tematy niedokończone i niedopracowane są z założenia wybrakowane – drażnią i niepokoją samym swoim istnieniem.

Czytaj dalej