Od założenia stoicyzmu minęło 2300 lat, 18 i pół stulecia od śmierci Marka Aureliusza. Mimo to filozofia ta jest aktualną i wiecznie inspirującą ideą. Jeśli jednak chcemy, żeby faktycznie pomagała nam w XXI w., to musimy pewne sprawy przemyśleć ponownie. Słowem: nastał czas, żeby przybić kilka nowych tez do drzwi stoickiej katedry.
Stoicyzm reformowany przywraca siłę duchowi filozofii stoickiej kosztem poprzestawiania jej liter. Dlatego też nie polega on na cytowaniu w kółko Marka Aureliusza czy Seneki. Stoicyzm reformowany chce raczej konfrontować się ze światem współczesnym, z jego rozedrganiem i nieprzewidywalnością. Nie jest to zbiór dogmatów, ale raczej inspiracja do myślenia w określony sposób; platforma, dzięki której możemy porządkować nasze (nieraz przytłaczające) doświadczenie życia w XXI w.
Zarazem stoicyzm reformowany jest łagodniejszy niż ten ortodoksyjno-stereotypowy. Obiegowa opinia kojarzy stoików z przykładami „ciężkimi” – ze śmiercią, stratą, wszelkimi nieszczęściami. W moim Głosie stoika takich przykładów nie eksploatuję, klasycy zrobili w tej kwestii już dość. Dużo więcej zrozumiemy dziś ze stoicyzmu, testując go w sytuacjach powszednich. Tutaj wciąż jest mnóstwo do odkrycia i do ugrania. Dlatego stoicyzm reformowany skupia się na zwykłym życiu i codziennych wyzwaniach.
Jest on też bardziej empatyczny, mniej narzucający. Nie ma ambicji nawrócenia wszystkich na jedyną słuszną filozofię. Pokazywać, że stoicki sposób myślenia jest pomocny, inspirujący i owocny – jak najbardziej. Kijem naganiać do filozofii (jak powiedziałby Epiktet) – absolutnie nie.
Stoicyzm reformowany nie potrząsa człowiekiem, nie przymusza go do niczego. „Każdy ma prawo wybrać źle” – śpiewał tata Kazika. Tutaj podobnie: stoikiem reformowanym staję się wtedy, gdy godzę się, że każdy ma prawo wybrać drogę niestoicką. Ba, zgadzam się, że dla niektórych, np. dla artystów, to może być w ogóle lepsza droga! Ta teza jest całkowicie nieortodoksyjna z punktu widzenia Seneki czy Epikteta.
Bardziej metafizyczna nieortodoksja jest zaś taka, że stoicyzm reformowany ma ograniczone zaufanie do życia „zgodnego z naturą” i harmonią wszechświata. „Zgodność z naturą” była może zrozumiała sama przez się w czasach Marka Aureliusza, jednak dzisiaj nie wydaje się jasna i oczywista. Samo pojęcie „natura” jest obecnie problematyczne. Człowiek XXI w. zmienia swoją własną naturę, nie mówiąc już o obliczu planety czasów antropocenu. A trzeba również dodać – na nieco cięższej nucie – że po Oświęcimiu, Kołymie, ale też po Buczy naprawdę trudno jest wierzyć w harmonię sfer i w to, że wszystko dzieje się po coś.
Niemniej stoicyzm reformowany to filozofia optymistyczna – jest nadzieją współczesnego człowieka i wyrazem jego wolności. Wobec nieprzewidywalnego, a czasem jawnie okrutnego świata podkreśla ona zarówno autonomię, jak i odpowiedzialność jednostki. To my sami wybieramy wartości oraz cele, do których staramy się dążyć. To jedno zależy wyłącznie od nas. To nie tylko nasz wybór, lecz także nasza odpowiedzialność. W tym miejscu stoicka nauka o rzeczach zależnych i niezależnych nabiera ostatecznego sensu i staje się najmocniejszą dźwignią do przełożenia na rzeczywistość. Było to aktualne zawsze, a w czasach koronawirusa, wojny i ogólnego niepokoju jest aktualne jeszcze bardziej.