Macie dość przetworzonej żywności? Przedstawiam potrawę, która towarzyszy ludzkości od epoki kamienia gładzonego.
Łatwo przyswajalna, zasadotwórcza, zawiera witaminę E i zestaw witamin z grupy B (B1, B2, B6), kwas pantotenowy, lecytynę oraz krzem. Bez glutenu. Już wiecie? Otrzymywana z prosa, w Polsce dawniej zwana krupem lub jagłami. Oto ona, królowa wśród kasz – jaglanka. Jagły powstają po usunięciu twardej łuski z ziaren prosa oraz po ich oczyszczeniu. To nazywamy kaszą. Rozgniecione stają się płatkami, zmielone – drobną mąką. Chińska medycyna przypisuje jej właściwości rozgrzewające.
Jest bogata w antyoksydanty – substancje wychwytujące i neutralizujące wolne rodniki. Zawiera magnez, wapń, fosfor, potas i żelazo. Zwalcza wirusy i wzmacnia odporność. Osusza, czyli dobrze działa w przypadku infekcji górnych dróg oddechowych. Węglowodany złożone i duża zawartość białka sprawiają, że jest bardzo sycąca, a dzięki małej ilości błonnika – lekkostrawna. Ważne, by ją przepłukać lub wyprażyć przed gotowaniem (najlepiej zastosować obie metody), po czym przelać gorącą wodą, co pozwoli pozbyć się zanieczyszczeń i goryczy.
Skład chemiczny tego zboża jest w dużym stopniu zależny od miejsca uprawy. Na naszych półkach sklepowych zazwyczaj znajdziemy kaszę z Indii lub Chin. Mamy co prawda rodzime uprawy w województwach lubuskim i świętokrzyskim, ale nie są to duże areały. A szkoda – proso jest mało wymagające, rośnie nawet na suchych i jałowych glebach.
Wraz z samopszą, żytem, jęczmieniem i soczewicą było uprawiane już w neolicie. Panował wtedy kult Wielkiej Matki będącej bóstwem płodności. I komu to przeszkadzało?