![](https://przekroj.org/app/themes/przekroj/public/images/arch-right.png?id=c8439856e49efddc949ed008b8c703f4)
Życzliwość powstała na drodze ewolucji po to, abyśmy mogli przetrwać – przekonuje Brian Hare, antropolog ewolucyjny. Jak ją dzisiaj okazywać, aby nadal działała na korzyść ludzkiego gatunku?
Do rozwoju drogi naukowej Briana Hare’ego przyczynił się Oreo, czarny labrador, z którym przyjaźnił się w dzieciństwie, ucząc go sztuczek i obserwując przy tym jego wyjątkowe talenty. To właśnie badania nad inteligencją psów zapewniły Amerykaninowi największą popularność, chociaż zakres jego zainteresowań jest znacznie szerszy. Razem z żoną Vanessą Woods, naukowczynią i dziennikarką naukową, pracują na Uniwersytecie Duke’a, gdzie prowadzą badania nad rozwojem ssaków naczelnych. Niedawno w Polsce ukazała się ich najnowsza książka poświęcona antropologii ewolucyjnej Przetrwają najżyczliwsi, w której przekonują, że z punktu widzenia ewolucji liczy się nie siła, ale bycie miłym, otwartym i przyjaznym.
Paulina Wilk: Jako naukowiec spędzasz mnóstwo czasu ze zwierzętami. Lepiej Ci z nimi niż z ludźmi?
Brian Hare: Lubię ludzi i raczej ich nie unikam, ale przyjemność sprawia mi też przebywanie wśród przyrody. Czuję się szczęśliwy, gdy mogę obserwować np. dwa gatunki szympansów: zwyczajnego i karłowatego, czyli bonobo. Próbuję zrozumieć, jak działają ich umysły. Obserwuję np., jakie błędy popełniają te stworzenia, i zastanawiam się, co te pomyłki ujawniają. Moja praca wymaga nie tylko cierpliwego analizowania ich zachowań i wyciągania wniosków, lecz także wczuwania się w sytuację zwierzęcia – nawet jeśli to możliwe tylko w ograniczonym stopniu. Jestem antropologiem ewolucyjnym i wszystko, co robię, sprowadza się do badania innych zwierząt po to, by dowiedzieć się więcej o nas samych.
Czego najbardziej zaskakującego dowiedziałeś się z tych prac?
Przełomowe były dla mnie dwa ustalenia. Pierwsze zadziwiły mnie bonobo. Kiedy zaczynałem badania nad naczelnymi, powszechnie przyjmowano, że ewolucję napędza rywalizacja. Postanowiłem za pomocą tego założenia sprawdzić, jak działają umysły szympansów zwyczajnych oraz bonobo, i porównać je z ludzkimi. Podczas eksperymentów postawiliśmy grupę tych pierwszych małp przed prostym problemem społecznym – współzawodnictwem. Zauważyliśmy, że w takiej sytuacji przejawiają dużo więcej zachowań rywalizacyjnych niż ludzkie dzieci, które lepiej się komunikują i wykazują raczej inklinacje do współpracy. Szympansom zwyczajnym przychodziła ona z trudem. Kiedy jednak tej samej próbie poddałem bonobo, okazało się, że wcale nie chciały ze sobą konkurować. Rywalizacja była dla nich na tyle stresująca, że w ogóle nie udało się przeprowadzić eksperymentu. Najpierw myślałem, że trafiła