Nieważne, jak długo się żyje, ale czy żyje się dobrze – mawiają japońscy stulatkowie, którzy poznali przepis na wieczną szczęśliwość: znajdź swój cel i trzymaj się go mocno. A do tego dobrze jedz, medytuj i kochaj, zwłaszcza sąsiadów.
Było ciepłe wrześniowe popołudnie. Słońce wciąż świeciło dość mocno, ale brązowe, niskie domy skutecznie tłumiły ostre światło. Znajdowaliśmy się w dzielnicy Higashiyama, najstarszej części Kioto, której kręte, brukowane uliczki prowadzą do pamiętających XVII w. tradycyjnych herbaciarni. Za chwilę miała się zacząć ceremonia picia herbaty, nazywana w Japonii chadō lub sadō, czyli droga herbaty. Razem z piątką gości, turystami z Niemiec, Chin i Korei, zostaliśmy zaproszeni najpierw na krótki spacer po okalającym budynek ogrodzie zen, a później do pawilonu herbacianego. „Witajcie na wspólnej drodze herbacianej” – przywitała nas ubrana w piękne pastelowe kimono Akiko, która była tu mistrzynią ceremonii. Prowadzona przez nią chadō trwała ponad godzinę i była sekwencją dokładnie wystudiowanych elementów: najpierw prezentacja utensyliów i znajdującej się w pawilonie ceramiki, chwilowa ich kontemplacja, przygotowanie herbaty, konsumpcja napoju i specjalnie wybranych na tę okazję tradycyjnych słodyczy, rozmowa o herbacie, a w końcu sprzątanie i pożegnanie. „Jak długo tu pracujesz?” – spytał Akiko niemiecki turysta. Z pomocą tłumaczki odpowiedziała, najpierw skłaniając skromnie głowę, że na swojej drodze herbacianej jest jak noworodek, który niewiele umie. Miała wtedy 55 lat.
Wiele lat później zobaczyłam w Internecie krótkie