
A co, jeśli naszym fantazjom, snom, wyobrażeniom, pozornie absurdalnym myślom i przeczuciom – ale też na przykład etapom życia, na których się znajdujemy – towarzyszą równolegle określone wydarzenia w rzeczywistości zewnętrznej, znaczeniowo z tymi pierwszymi powiązane?
Ludowa mądrość głosi, że nic nie dzieje się przypadkiem. Że wszystko ma jakiś ukryty, być może na pierwszy rzut oka niewidoczny, sens. Wystarczy tylko odpowiednio uważnie popatrzeć, a nawet najbardziej z pozoru chaotyczny splot okoliczności odsłoni jakieś drugie dno.
Jak wiele powszechnych intuicji, także ta ma różne swoje poważne i rozbudowane wcielenia. Mity, religie, wschodnia i zachodnia filozofia – słowem wszystkie obszary kultury interesujące się głębiej ludzkim życiem – od zawsze posługiwały się takimi pojęciami, jak los, karma albo przeznaczenie. Dopiero rozwój nowożytnych nauk definitywnie odesłał je do lamusa. Obraz świata wyłaniający się z nowoczesnej biologii czy fizyki nie pozostawia wątpliwości: rzeczywistością rządzi przypadek. Ludzkie życie – produkt ślepych sił ewolucji, efekt bezosobowych procesów materialnych – nie zmierza do żadnego z góry określonego celu, nie ma żadnej ukrytej struktury, żadnego głębokiego sensu.
A jednak to prastare przekonanie – że za widomą powierzchnią zjawisk działają jeszcze jakieś inne siły – okazuje się niezwykle żywotne. I wciąż powraca, w coraz to nowych formach i wcieleniach. Przykład? Badania opinii publicznej pokazują, że swój wielki renesans przeżywa dziś astrologia. Dziedzina – wydawałoby się – ostatecznie sfalsyfikowana przez naukę, która zanegowała jakąkolwiek możliwość wpływu planet na ludzkie losy. Najwyraźniej nie przeszkadza to ponad 60% młodych Amerykanów, którzy, jak głoszą statystyki, przekonani są, że astrologia to skuteczna forma przewidywania przyszłości.
Czy świadczy to o ich ignorancji, czy raczej o tym, że potrzeba sensu i celu jest w człowieku nieusuwalna i nie zmienią tego żadne racjonalne argumenty?
W tę drugą możliwość szczerze wierzył pewien XX-wieczny psycholog, który – jak twierdzą niektórzy – jest wprost odpowiedzialny za ten renesans astrologii. I w ogóle za współczesny rozkwit rozmaitych wschodnich wierzeń, alternatywnych religii oraz wszelkiego rodzaju irracjonalizmów.
Jego koncepcje – będące bodaj ostatnią w historii próbą uratowania tajemniczości świata przed bezlitosnym ostrzem naukowego