A gdyby tak częściej patrzeć na siebie z boku? Złapać większy dystans do swoich problemów i lęków? Podejście prowokatywne, które zakłada śmiech, żart, lekką ironię, naprawdę pomaga – mówi Piotr Mosak, psycholog i terapeuta.
Mniej więcej 20 lat temu dokonała się zmiana w podejściu do zdrowia psychicznego, stało się ono przedmiotem uważnych analiz i tematem publicznej dyskusji. To dzięki temu dzisiaj ludzie wchodzący w dorosłość dobrze wiedzą (bo w przeciwieństwie do poprzednich pokoleń słyszą to też w domu), że warto się troszczyć nie tylko o innych, lecz także o siebie, i poważnie traktować swoje emocje. Bywa jednak, że szala przechyla się zanadto w drugą stronę i to, co wcześniej nam służyło, staje się ciężarem. Czasem tak wielkim, że utrudnia budowanie relacji i gasi radość życia. Piotr Mosak, terapeuta z wieloletnim doświadczeniem, mówi o odzyskiwaniu dystansu, roli poczucia humoru i o tym, że życie składa się zarówno z rzeczy poważnych, jak i zabawnych.
Aleksandra Helenowska: Do czego potrzebny jest nam w życiu dystans?
Piotr Mosak: Zacznijmy od jego najbardziej oczywistej funkcji – jest nam potrzebny, bo jeżeli go nie mamy, to przejmujemy się wszystkim. Człowiek ma tendencję do interpretowania, a za tym nieraz idzie mechanizm nadinterpretacji. Wtedy już nie skupiamy się na faktach, tylko w zależności od tego, co się z nami aktualnie dzieje albo działo się wcześniej – jakie mamy przeżycia, doświadczenia, traumy, lęki ‒ zaczynamy rozmaite sytuacje nadinterpretowywać: że życie chce dać