Wielkanocne Jajo Wielkanocne Jajo
Promienne zdrowie

Wielkanocne Jajo

Czyta się 2 minuty

Tradycja wielkanocna nakazuje: w sobotę poświęcić jaja, w niedzielę usiąść do rodzinnego śniadania a w poniedziałek polewać się wodą. W Tatrach górale mają jeszcze jeden zwyczaj: w lany poniedziałek przebierają się w stroje narciarskie z lat 30-tych i ze sprzętem pochodzącym z tej właśnie epoki zjawiają się na Kalatówkach gdzie rozgrywane są doroczne „Zawody na starym sprzęcie o Wielkanocne Jajo” im. Krystyny Behounek.

Jazda na sprzęcie z 20-to lecia międzywojennego to sztuka sama w sobie. Królują drewniane narty, bambusowe kijki i skórzane buty, przypinane do desek rzemieniami a najwyżej oceniana jest jazda klasycznym telemarkiem. W zabawie może wziąć udział każdy o ile tylko przebierze się w historyczny strój i odważy stanąć na starcie slalomu ulokowanego w Suchym Żlebie. Zawodnicy mogą się sprawdzić w dwóch kategoriach. Pierwszą jest „styl” – gdzie liczy się strój i ogólna „gracja” a drugą „czas” gdzie na drewnianych łyżach bez krawędzi trzeba jak najszybciej pojechać slalom. Oczywiście nie brakuje przy tym efektownych wywrotek a jak wiadomo nic tak bardziej człowieka nie cieszy niż jak ktoś „praśnie na tyłek”… tyle że tu cieszą się z tego wszyscy: zawodnicy, kibice, sędziowie i fotografowie – dobra zabawa jest najważniejsza.

Impreza organizowana przez hotel górski Kalatówki jako hołd dla pionierów jazdy na nartach w Tatrach odbywa się już od 19 lat i przez ten czas zdobyła wielu fanów. Przyciąga całe środowisko narciarskie związane z okolicami Zakopanego i Kasprowego Wierchu a niepowtarzalną atmosferę tego wydarzenia tworzą kibicujące rodziny zawodników i wszechobecna domową cytrynówka, która leje się ze szklanych baniaków. Na zdrowie!

Tegoroczne „Wielkanocne Jajo” przyciągnęło ponad 120 zawodników i zawodniczek, i choć dzień wcześniej wydawało się że z powodu braku śniegu trzeba będzie… zbiegać z górki zamiast z niej zjeżdżać to lany poniedziałek, jak na zamówienie – przywitał wszystkich 30cm świeżego śniegu i piękną pogodą. Alleluja!

Czytaj również:

Boska gra Boska gra
i
Mecz hurlingu, zdjęcie: Paolo Trabattoni/Flickr (CC BY 2.0)
Promienne zdrowie

Boska gra

Andrzej Kula

Zespołowe uganianie się za piłką to zawsze przyjemna rozrywka, szczególnie jeśli biegniemy z porządnym kijem w ręku. Ale hurling jest czymś więcej. To kawał historii Irlandii.

Jest taka irlandzka legenda: „Król Con­chobar jechał na ucztę, którą kowal Culann przygotował dla niego i jego najlepszych wojowników. Po drodze mijał pole, na którym siedmioletni Sétanta grał z kolegami, odbijając piłkę kijem.

Czytaj dalej