Wspólna droga Wspólna droga
i
zdjęcie: Aatlas/Pixabay
Pogoda ducha

Wspólna droga

Maciej Świetlik
Czyta się 11 minut

Nawet gdy nie musimy i chociaż wiąże się to z wysiłkiem, decydujemy, by nieść innym pomoc. Okazuje się, że łączy nas to ze światem zwierząt. Altruizm ma więcej wspólnego z naturalnym instynktem przetrwania niż z ludzką szlachetnością (i to jest bardzo dobra wiadomość).

Dopiero w samotności zdajemy sobie sprawę z wagi relacji międzyludzkich. Współczesne poluzowanie społecznych więzi odciska się na naszym zdrowiu psychicznym i przypomina, jak bardzo jesteśmy zależni od kontaktów z innymi. Kiedy państwowe systemowe wsparcie nie działa (a tak nieraz przecież bywa), małe gesty oddolnej sąsiedzkiej pomocy, choćby zakupy zrobione starszej pani, która nie może wyjść z domu, mogą okazać się czasem decydujące dla dobrostanu, ba – przeżycia innych. W ostatnich lata ożywiły się dyskusje nad rzadko dotąd obecnym w publicznej debacie fundamentem życia społecznego, jakim jest pomoc wzajemna.

Swoje zdanie w tej sprawie wyraziła wpływowa filozofka Catherine Malabou w zbiorczym tomie Unchaining Solidarity (Wyzwolenie solidarności). Jej esej odświeżył tezy klasyka anarchizmu Piotra Kropotkina (znane z jego książki Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju) i zachęcił pozostałych autorów zbioru, by ponownie zainteresowali się tym nurtem, który akcentuje zarazem wolność jednostki i potrzebę solidarności. Anarchizm będący bardziej zestawem poglądów, których nie da się zredukować do jednej sztywnej doktryny, wyraża się w zróżnicowanych, nieustannie wypracowywanych praktykach politycznych. Splątanie wzajemnie na siebie oddziałujących idei a także działania dopuszczające różne realizacje anarchizmu w praktyce wpisują się w postulowaną przez Malabou „plastyczność” (termin ten pożycza ona z Heglowskiej Fenomenologii ducha).

W tym słowie mieści się zarówno zdolność przybierania rozmaitych form (plastyczny materiał), jak i umiejętność ich nadawania (sztuki plastyczne). Obie takie właściwości wykazuje też w świetle ustaleń neurologii ludzki mózg. Podatność na wzmacnianie (poprzez np. naukę języków obcych) lub osłabianie (np. wskutek przebytych traum) połączeń synaptycznych w pewnych obszarach w ukształtowanym już mózgu dorosłego człowieka określa się mianem neuroplastyczności. Właściwość ta powoduje, że organ ten stwarza obraz rzeczywistości, jak również jest przez nią modelowany. Ustalenia te są kolejnym fundamentem teorii Malabou, która dużą część swoich badań poświęciła neurobiologii. Plastyczność to według niej nie tylko odejście od usztywnionych obrazów świata i stałej, raz na zawsze ustalonej tożsamości, lecz także przekroczenie dychotomii, jakimi operuje filozofia – w tym pomost rzucony pomiędzy umysłem (i powoływaną przez niego sferą idei) a mózgiem (z materialnością jego funkcjonowania).

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Sto lat wcześniej biologiczne podstawy ludzkich zachowań połączył z emancypacyjnym projektem rosyjski anarchista.

Z Syberii do celi

Piotr Kropotkin urodził się w starej rosyjskiej arystokratycznej rodzinie, której rodowód sięgał jeszcze Rurykowiczów. To pochodzenie stanie się później obiektem żartobliwych uwag, wedle których renegat Kropotkin ma większe prawo do tronu niż jedynie spowinowaceni z pierwszą dynastią Romanowowie. Zgodnie ze statusem społecznym Piotr uczęszczał do Korpusu Paziów, kuźni przyszłych wysokich urzędników i dowódców wojskowych. W szkole objawił swoje ponadprzeciętne zdolności w naukach ścisłych. Przyszły rewolucjonista za namową nauczyciela napisał podręcznik do fizyki, z którego uczyli się jego młodsi koledzy. W 1860 r., gdy miał 18 lat, w jego ręce trafiła monografia Karola Darwina O powstawaniu gatunków. Zafascynowany tą lekturą zamarzył sobie studia przyrodnicze, czemu sprzeciwił się jego ojciec, książę Aleksander, planujący dla syna karierę w armii. Młody Kropot­kin na miejsce służby wojskowej wybrał garnizon na dalekiej Syberii nad Amurem, czym zirytował ojca, a sobie otworzył drogę do badań tych ciągle dzikich terenów wschodniej Azji. Jego eksploracja pogranicza Mandżurii zapewniła mu miejsce w historii geografii, wyprawa zaś na tereny między Leną a górnym dorzeczem Amuru i obserwacja tamtejszych zwierząt stanowiła podstawę empiryczną dla tez zawartych w wydanej cztery dekady później Pomocy wzajemnej.

Wyzwolenie się Kropotkina po sześciu latach ze służby wojskowej i jego powrót do Petersburga zbiegły się z jego przystąpieniem do kółka czajkowców, założonego przez brata sławnego kompozytora. Czajkowcy byli częścią wielkiego ruchu narodnickiego – jego uczestnicy, zwykle wywodzący się z klas wyższych, szerzyli rewolucyjne idee wśród ludu mającego być bazą przyszłych reform społecznych. Skupiając się na działalności wywrotowej, Kropot­kin odmówił zaproponowanego mu stanowiska sekretarza Towarzystwa Geograficznego – jak wielu młodych rewolucjonistów owego czasu uważał za nieetyczne korzystanie z przywilejów własnej klasy w warunkach panujących w carskiej Rosji. Zinfiltrowane przez ochranę kółko jednak się rozpadło, a jego samego wtrącono do celi w Twierdzy Pietropawłowskiej, gdzie powrócił do pracy naukowej. Po dwóch latach, korzys­tając z pomocy przyjaciół, uciekł z turmy i osiadł w Londynie, by w bardziej przyjaznych murach British Museum kontynuować badania i medytacje nad lepszym porządkiem świata. We Wspomnieniach rewolucjonisty zanotował: „[…] anarchizm jest czymś więcej niż tylko metodą działania albo ideałem wolnego społeczeństwa. Jest on filozofią zarówno przyrody, jak i społeczeństwa, filozofią, która powinna postępować zupełnie odmienną drogą niż stosowane dotąd w naukach o człowieku metody metafizyczne lub dialektyczne” (tłum. M. Sarnecka, K. Latoniowa).

Kiedy w 1882 r. ponownie został osadzony w więzieniu, tym razem we Francji, poruszone tym wydarzeniem środowisko naukowe za pośrednictwem francuskiej Akademii Nauk umożliwiło mu korzystanie z każdej publikacji, jakiej sobie zażyczył. Wśród dostarczonych materiałów znalazł się odczyt Karla Kesslera, dziekana Wydziału Przyrodniczego z Petersburga, Prawo pomocy wzajemnej. Jego autor podnosił – wbrew temu, co twierdziła większość darwinistów – że w przyrodzie prawo pomocy wzajemnej odgrywa znacznie ważniejszą rolę niż konkurencja i związana z nią walka o byt. Ułaskawiony dzięki szeroko popartej solidarnościowej akcji europejskich środowisk naukowych Kropotkin postanowił rozwinąć tę myśl w serii artykułów zwieńczonych w 1902 r. wydaniem książkowym Pomocy wzajemnej.

Od daniela po spółdzielcę

W pierwszych dwóch rozdziałach Kropotkin opisuje świat zwierząt, wracając do swoich syberyjskich doświadczeń. Zauważa, że bardzo rzadko obserwował tam walki pomiędzy przedstawicielami tego samego gatunku, odnotował także pokojowe współistnienie żyjących stadnie danieli i półdzikich koni ras pierwotnych. Bazując na materiale innych badaczy, wymienia też niezliczone przykłady życia w grupie i współpracy wewnątrzgatunkowej w świecie ptaków, ssaków czy owadów społecznych. Zwierzęta samotnicze uważa za rzadziej występujące i bardziej narażone na działanie niekorzystnych warunków zewnętrznych. Kiedy jednak przywołuje walki wewnątrz jednego gatunku, zastrzega, że zdarzały się one w trudnych okresach dla opisywanej grupy.

Na podstawie swojej obserwacji zwierząt wnioskuje, że to nie akcentowane przez następców Darwina walka i dobór naturalny są istotą życia przyrody, lecz przeciwnie – współpraca w grupie: „Życie towarzyskie zapewnia najsłabszym owadom, najsłabszym ptakom i najsłabszym ssakom obronę przed napaścią najróżniejszych drapieżników, zapewnia długowieczność, umożliwia wyhodowanie potomstwa przy najmniejszej stracie energii”. Natomiast „gatunki, które dobrowolnie lub przymusowo wyrzekają się życia towarzyskiego, skazane są na zanik”. Kropotkin zauważa, że słabsze gatunki, które żyją stadnie, rozwijają inteligencję, będącą cechą wybitnie społeczną. Co więcej, wykazują one także instynkt pewnego rodzaju sprawiedliwości społecznej, bez której przecież życie w grupie nie jest możliwe.

W następnych rozdziałach badacz analizuje materiał etnologiczny, opisując życie społeczności ludzkich. I mimo że tkwi w niedającym się już dzisiaj obronić ewolucjonizmie antropologicznym, który chciał kategoryzować kultury od najprymitywniejszych po najbardziej cywilizowane, trzeba się z nim zgodzić, że w kulturach przedpiśmiennych wzajemna pomoc była zasadą, a indywidualizm – wyjątkiem. Tezę tę obrazuje wiele przykładów, m.in. z wybitnie komunitarnych społeczności aleuckich zamieszkujących regiony subpolarne czy rolniczych Kabylów z Algierii. Życie wspólnotowe wydaje się jedyną odpowiedzią na radykalnie trudne warunki klimatyczne. To spostrzeżenie sprawia, że tekst sprzed ponad wieku staje się dziś – w kontekście postępujących zmian klimatu – zadziwiająco aktualny; również wrażliwość autora wobec tępionych społeczności plemiennych była rzadkością w czasach triumfu kolonializmu.

Następnie Kropotkin wraca w swojej pracy na kontynent europejski i przeprowadza historyczny wywód, analizując powstawanie nowego ładu po upadku Rzymu. Socjologiczną stałą, jaką jest dla niego pomoc wzajemna, widzi w wiejskich wspólnotach gminnych, których członkowie współposiadali ziemię i cieszyli się przez długi czas autonomią sądowniczą względem formującej się władzy feudalnej. Drugim interesującym go obszarem są średniowieczne miasta z gildiami i cechami rzemieślniczymi, które też działały na zasadzie wspólnej pracy i pozostawały niezależne od władzy centralnej. Ta wspólnotowość musiała się stale bronić przed zakusami odgórnego zarządzania. Miasta traciły swoją niezależność w epoce renesansu, a w czasach współczesnych autorowi zbiorowości gminne zanikały. Kontynuację idei wspólnotowości Kropotkin dostrzega w ruchu związkowym, spółdzielczym i działalności rewolucyjnej.

Pomoc wzajemna nie jest dla rosyjskiego myśliciela wynikiem wyboru czy nakazu moralnego, ale nieodłącznym elementem współżycia gatunków rozwijającym się w bardzo długim okresie. Kropotkinowi daleko jest do etycznego wymiaru myśli Rousseau, który dowodził, że człowiek „dziki” jest dobry, a dopiero kultura zmienia go w jednostkę egoistyczną; jeszcze dalszy jest oczywiście od Hobbesa – autora przeciwnej refleksji mówiącej, że człowiek to zwierzę krwiożercze, którego tylko karby cywilizacyjne powstrzymują od masowej rzezi. Dla Kropotkina skłonność do wzajemnej pomocy to cecha, którą współdzielimy ze zwierzętami. Jest w tej myśli zarzewie ekopozytywnej filozofii, która nie oddziela człowieka od otaczającej go natury.

Jednocześnie, jak wskazuje w swoim eseju Malabou, Kropotkin daleki jest od socjobiologicznych założeń, wedle których mechanizmy ewolucyjne stoją za całokształtem ludzkiego życia społecznego. Richard Dawkins w tym właśnie tonie w swojej głośnej książce Samolubny gen dowodził, że ewentualne zachowania altrui­styczne osobnika są w istocie zawoalowanym egoistycznym mechanizmem przedłużania własnej linii genetycznej. Tym samym, według Dawkinsa, wszelkie formy życia i relacji między nimi są redukowane do przekazywania łańcuchów DNA. U Kropotkina nie znajdziemy tak dalece deterministycznych sądów. Dzieło anarchisty jest zapisem tego, jak wygląda(ło) życie, a z obserwacji tych wynika przekonanie, że nie da się napisać historii rozwoju gatunków zwierzęcych i ludzkiego bez stale obecnego komponentu, jakim jest wzajemna pomoc. W swojej afirmującej życie publikacji widzi ją jako konieczną do jego podtrzymania. Jest to zatem formuła bardzo otwarta, w której mieszczą się różne wariacje zachowań czy plastyczne odkształcenia – jak byśmy to nazwali zgodnie z naczelną ideą Malabou.

Nieodwzajemniony dar

Aby jednak zawęzić tę rozległą panoramę, Malabou wymienia trzy warunki, które muszą być spełnione, by jakieś altrui­styczne zachowanie można było uznać za pomoc wzajemną. Pierwszy jest socjalny i mówi o tym, że to sposób organizacji oparty na dobrowolności oraz wymianie zasobów i usług. Drugi jest natury etycznej i zakłada, że w przeciwieństwie do dobroczynności pomoc wzajemna musi polegać na równościowych relacjach, które eliminują u obdarowanego poczucie długu albo powinności. Ten warunek w dużej mierze jest wymierzony w biologiczne teorie altruizmu krewniaczego, w ramach którego jednostki poświęcają się dla rodziny, by przedłużyć linię genetyczną, a także w podobne z ducha ekonomiczne koncepcje dowodzące, że altruizm zawsze ostatecznie zakłada wzajemność.

Wychodzący od tych przesłanek i próbujący je przekroczyć altruizm skuteczny, postulowany przez australijskiego etyka Petera Singera, spełniałby ten warunek. Australijczyk proponuje poszerzenie kręgu obdarowywanych poza krewnych czy inną grupę powiązaną jakimś interesem. Donator nie może znać obdarowywanego. Altruizm Singera ma za zadanie przynieść jak najwięcej korzyści innym: zmniejszyć cierpienie w świecie ludzi i zwierząt. Dlatego etyk ten uważa, że najskuteczniej jest transferować pieniądze do krajów biednych – i taki też jest postulat ruchu skupionego na maksymalizacji efektu. Malabou w artykule zestawiającym myślenie Kropotkina i Singera zauważa, że obaj wychodzą od biologicznego fundamentu tej postawy, podkreślając jej nieusuwalność z historii życia. Wskazuje na wspólną podstawę myśli tych dwóch autorów, których – wydawałoby się – więcej dzieli, niż łączy. Przeciwnie niż u Kropotkina w projekt Singera nie jest wpisana krytyka kapitalizmu. Australijczyk mówi wręcz, że największymi skutecznymi altruistami w historii są Bill Gates i Warren Buffett, przedsiębiorcy oraz inwestorzy. Według założeń altruizmu skutecznego nie gloryfikuje się równości dla niej samej, lecz dla efektów, jakie wywołuje – wliczając w to ochronę przed niepewnymi warunkami życia.

Tym samym wyznawcy teorii Singera częściowo spełniają (co najmniej w dwóch trzecich) ostatni dynamiczny warunek wyszczególniony przez Malabou, wedle którego wzajemna pomoc to proces rozwiązywania problemów, a jego rezultatem mają być bezpieczeństwo, równość i zaufanie.

Polityka w lesie

Dla skutecznych altruistów anonimowość jest gwarantem jednostronności pomocy, czyli braku oczekiwania na jakąkolwiek formę gratyfikacji zwrotnej. U Malabou przeciwnie: jej projekt obejmuje działania grup, które chcą głośno mówić o potrzebie zmiany. „Malabou szeroko rozwiera ramiona – komentuje dr hab. Ewa Majewska, autorka jednego z esejów zamieszczonych we wspomnianym zbiorze Unchaining Solidarity. – Tworzy parasol ontologiczny, tak by politycznie mogli wypowiedzieć się inni”. Majewska opisuje fenomeny pierwszej Solidarności i czarnych protestów. Oba ruchy społeczne organizowały się oddolnie, spontanicznie i wypracowywały własne strategie działania. Dla autorki zarówno samoorganizujący się robotnicy pierwszej Solidarności ze swoimi postulatami społecznymi, jak i kobiety negujące patriarchalny porządek, którego wyrazem jest drakońskie prawo antyaborcyjne, stanowią kontrpubliczność – mianem tym określa ona reprezentacje grup marginalizowanych, wykluczanych z „głównego” dyskursu.

Pomoc wzajemna przejawia się też oczywiście w walce o największe wspólne dobro, jakim jest środowisko. Różnego rodzaju kryzysy – czy to bezpośrednio związane z działalnością człowieka (wyciek ropy w Zatoce Meksykańskiej), czy klęski żywiołowe w rodzaju huraganu Katrina – były ostatnio poligonem pomocy wzajemnej, gdzie oddolna i równościowa postawa musiała równoważyć słabnące struktury hierarchicznych instytucji. Plastyczność, która łamie dychotomię podmiotu i otoczenia, zakłada nowy typ relacji człowieka z naturą, wzywając do utożsamienia się z otaczającym go środowiskiem. Malabou mówi także o plastyczności destruktywnej, nawiązując do plastiku w znaczeniu materiału wybuchowego, a na poziomie neurologicznym – do nieodwracalnych zmian w mózgu. Zwraca również uwagę, że nawet jeśli nie dochodzi do najbardziej radykalnych odkształceń struktury, to pamięć traum jest przechowywana w nowym układzie. Wizja katastrofy ekologicznej, skutki pandemii, rozchwianie instytucji państwa opiekuńczego stawiają ciągłe wyzwania dla „zbiorowej psychiki”. Pomoc wzajemna według Malabou stwarza szansę w tych niepewnych czasach. Kiedy patrzymy na działania wolontariuszy w lesie na polsko-białoruskiej granicy, wydaje się, że wszystko jest jeszcze możliwe.


Za konsultację dziękuję dr hab. Ewie Majewskiej.

Korzystałem przede wszystkim z następujących źródeł: Piotr Kropotkin, Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju, tłum. Jan Hempel, Poznań 2006; Unchaining Solidarity: On Mutual Aid and Anarchism, red. Dan Swain, Petr Urban, Catherine Malabou, Petr Kouba, Washington DC 2021.

Czytaj również:

Style przywiązania Style przywiązania
i
ilustracja: Joanna Grochocka
Pogoda ducha

Style przywiązania

Mostafa El-Kalliny

Dlaczego niektórzy ludzie z ufnością wchodzą w relacje, a inni – choćby chcieli – nie umieją przełamać dystansu?

Zwyczajna scena: miejski park, na trawie siedzą zakochane pary, psy aportują piłki, młodzi rodzice dzielą się radami, a obok bawią się dzieci. Mała Marie właśnie dostrzegła kolejny cud świata – być może wiosennego motyla albo po prostu inne dziecko. Kiedy po chwili znów spojrzy w stronę rodziców, zobaczy, że nie ma ich tam, gdzie byli jeszcze przed chwilą. Zaciekawienie i zachwyt od razu zamieniają się w lęk. Przełykając łzy, zaczyna gorączkowe poszukiwania. Gdy kawałek dalej dostrzeże tatę, a ten ponownie weźmie ją na ręce, jej strach rozwieje się tak samo szybko, jak się pojawił. Świat na powrót stał się harmonijny i bezpieczny.

Czytaj dalej