Nawet gdy nie musimy i chociaż wiąże się to z wysiłkiem, decydujemy, by nieść innym pomoc. Okazuje się, że łączy nas to ze światem zwierząt. Altruizm ma więcej wspólnego z naturalnym instynktem przetrwania niż z ludzką szlachetnością (i to jest bardzo dobra wiadomość).
Dopiero w samotności zdajemy sobie sprawę z wagi relacji międzyludzkich. Współczesne poluzowanie społecznych więzi odciska się na naszym zdrowiu psychicznym i przypomina, jak bardzo jesteśmy zależni od kontaktów z innymi. Kiedy państwowe systemowe wsparcie nie działa (a tak nieraz przecież bywa), małe gesty oddolnej sąsiedzkiej pomocy, choćby zakupy zrobione starszej pani, która nie może wyjść z domu, mogą okazać się czasem decydujące dla dobrostanu, ba – przeżycia innych. W ostatnich lata ożywiły się dyskusje nad rzadko dotąd obecnym w publicznej debacie fundamentem życia społecznego, jakim jest pomoc wzajemna.
Swoje zdanie w tej sprawie wyraziła wpływowa filozofka Catherine Malabou w zbiorczym tomie Unchaining Solidarity (Wyzwolenie solidarności). Jej esej odświeżył tezy klasyka anarchizmu Piotra Kropotkina (znane z jego książki Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju) i zachęcił pozostałych autorów zbioru, by ponownie zainteresowali się tym nurtem, który akcentuje zarazem wolność jednostki i potrzebę solidarności. Anarchizm będący bardziej zestawem poglądów, których nie da się zredukować do jednej sztywnej doktryny, wyraża się w zróżnicowanych, nieustannie wypracowywanych praktykach politycznych. Splątanie wzajemnie na siebie oddziałujących idei a także działania dopuszczające różne realizacje anarchizmu w praktyce wpisują się w postulowaną przez Malabou „plastyczność” (termin ten pożycza ona z Heglowskiej Fenomenologii ducha).
W tym słowie mieści się zarówno zdolność przybierania rozmaitych form (plastyczny materiał), jak i umiejętność ich nadawania