Koniec z bezmyślnym oddychaniem! Przestańmy marnować powietrze, wdychając je bez przyjemności – w czasach gęstych od smogu przypominamy tekst z archiwum „Przekroju”.
Kilka łyków świeżego powietrza pokrzepiło mnie nieraz więcej niż obiad z kilku dań. Bo chociaż nękała mnie jakaś zgryzota i chciało mi się ciężko sobie westchnąć, to gdy tylko wchłonąłem w siebie raz i drugi obfitszą porcję tlenu, od razu stawałem się pogodniejszy, a moje głębokie oddechy przeistaczały się w końcu w parsknięcia śmiechem.
Cząsteczki powietrza więc to moi niezawodni sojusznicy, wypróbowani niezliczone razy pocieszyciele, gotowi przybywać mi z odsieczą ochoczo, ile razy ich tylko zawezwę. Każdej chwili przecież mam ich koło siebie całe masy i mogę na nich liczyć bardziej, niż na wszystko inne, bo nie zawsze mogę mieć wszak koło siebie przyjaciela, ulubionego psa,