Wyższa szkoła wypoczynku Wyższa szkoła wypoczynku
i
„Śpiący pies”, Gerrit Dou, 1650 r., Museum of Fine Arts/Wikimedia Commons (domena publiczna)
Złap oddech

Wyższa szkoła wypoczynku

Paulina Wilk
Czyta się 19 minut

Choć nasze ciała i umysły błagają o przerwę, kultura nadała odpoczynkowi status grzechu. Co zatem zrobić, by złapać oddech?

Najpierw opowiem historię własną. Na dowód, że reprezentuję jeden z najpoważniejszych deficytów współczesności: nie umiem odpoczywać. Ale także by pokazać, że każdy z nas jest najlepszym lekarzem swojego przemęczenia i może odnaleźć drogę do głębokiego odpoczynku. Ścieżka jest prosta, tyle że niełatwo na nią wejść. Szczególnie teraz, gdy wielkomiejska cywilizacja narzuca wysokie tempo istnienia i wyśrubowane normy aktywności. Najpierw trzeba wysiąść z pędzącej rakiety życia.

Po coś, na coś

– Kiedy ostatni raz była pani na urlopie?

To pytanie mnie zaskoczyło. Było piękne letnie popołudnie, do gabinetu wpadały złote słońce i lekki wiatr. Długo obserwowałam falującą firankę. I liczyłam. Uważnie cofałam się we wspomnieniach. Psychiatra patrzył życzliwie i czekał.

– Osiem lat temu – powiedziałam powoli, choć trudno było mi w to uwierzyć. Od 29. do 37. roku życia nie zrobiłam sobie przerwy.

– To może pora odpocząć? – zawiesił pytanie w powietrzu łagodnie, jak muśnięcie. – Im więcej jest w pani życiu pracy, tym więcej powinno być odpoczynku. I choć to brzmi jak paradoks, te aspekty muszą się równoważyć.

Oczywiście, w ciągu tych ośmiu lat odbyłam całą masę podróży, w różne strony świata, głównie słoneczne i kojarzone z relaksem. Ale każdy z wyjazdów miał cel – jechałam coś zobaczyć, kogoś spotkać, napisać tekst. A ponieważ moja praca to również styl życia i pasja, łatwo było się pogubić. Przez osiem lat nie zauważyłam, że nie odpoczywam. Zauważył lekarz i bardzo delikatnie wypowiedział słowo: wypalenie.

Po nic?

Nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Jak pojechać „po nic”? A raczej: po ciszę, spokój, flautę. No i dokąd? Gdzie ja nie mam niczego do załatwienia, zaobserwowania, opisania?

– Jedź do Kornwalii. Tam jest pięknie! – doradziła siostra.

– Skąd wiesz, byłaś?

– Nie, ale słyszałam.

Dobra, niech będzie Kornwalia. Pierwszy etap był łatwy: lot do Londynu i kilka sierpniowych dni w ekscytującym mieście. Zaliczyłam galerie, księgarnie, parki, dwa spektakle i trzy koncerty. Po czym kupiłam bilet kolejowy do Penzance i wsiadłam do wagonu na dworcu Paddington, czując się jak miś – zguba podróżująca do najodleglejszego zakątka, w którym nikt nie czekał. Jedynym wyobrażonym punktem zaczepienia był Land’s End – dosłowny koniec świata, najbardziej wysunięty na południe skrawek brytyjskiego lądu.

Po wieloletniej nadpobudliwości wpadłam w prowincjonalną pustkę. Nawet w szczycie urlopowym większość wiosek, mieścin i pól Kornwalii pozostaje małym nieruchomym światem, w którym czas sączy się powoli, a jedynych emocji

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Ćwicz umysł z jogą Ćwicz umysł z jogą
Złap oddech

Ćwicz umysł z jogą

Marshall Govindan Satchidananda

Każdy może wejść na ścieżkę codziennej praktyki koncentracji i powściągliwości, która nie tylko w dobie epidemii otwiera drogę do uspokojenia umysłu i ciała. Kiedy i jak praktykować? Najczęściej, jak się da!

Życie składa się z niezliczonych wyborów. Zazwyczaj wybieramy to, co podpowiadają nam nasze nawyki i skłonności, a także to, co podsuwa nam kultura. Współcześnie największą wagę przywiązuje ona do rzeczy materialnych, wolności osobistej, konsumpcji, rozrywki oraz wygód.

Czytaj dalej