Bittunion – jednoznacznie ambiwalentne uczucie, gdy spotykamy kogoś, od kogo byliśmy kiedyś mądrzejsi, bardziej oczytani i ogólnie bardziej ogarnięci, a tu nagle okazuje się, że teraz ten dystans zmalał – być może do zera, a być może ów ktoś nas już nawet przeskoczył. Z jednej strony powinno nas to cieszyć, bo przecież dobrze, kiedy są mądrzy ludzie na świecie, ale z drugiej… trudno ukryć, że trochę przykro, bo przestajemy być tacy wspaniali w porównaniu. Nagle tracimy lustro, w którym łatwo było dostrzec własne zadowolenie. I okazuje się, że jeśli nadal chcemy relacji z tym człowiekiem, to musimy zbudować ją od nowa, bez spoglądania z góry. I ciężko przyznać, że to jest dużo trudniejsze, niż chcielibyśmy myśleć.
Unductor – chcemy być dobrzy i serdeczni dla ludzi (ponoć nikt nie chce być zły z rozmysłem), nie odpowiadać ciosem na cios i złośliwością na uszczypliwość. Staramy się i na ogół wychodzi. Ale czasami – wiadomo, życie – to się nie udaje, bo frustracja i złość biorą górę. I zdarzy się, że odbijemy piłeczkę o wiele za mocno, nakrzyczymy, potrząśniemy, powiemy komuś, co myślimy. I jest zgrzyt… bo przecież tacy tak naprawdę nie jesteśmy. To tylko jeden przypadek, gorszy dzień, chwila słabości, prawda? Ale niestety, wrażenia nie da się zmienić i to za tę chwilę jesteśmy oceniani. Niesprawiedliwie?