Humor z zeszytów szkolnych (nr 1167/1967 r.) Humor z zeszytów szkolnych (nr 1167/1967 r.)
i
"Chłopcy w klasie", Julie de Graag, Rijks Museumy/ rawpixel, Flickr (CC BY 4.0)
Rozmaitości

Humor z zeszytów szkolnych (nr 1167/1967 r.)

Przekrój
Czyta się 1 minutę

Mumia była to żona jednego z faraonów.

Praca nauczyciela jest niebezpieczna, bo gdy się zdenerwuje to może go krew zalać.

Mój dziadek służył u niemieckiego bachora.

Pomimo ciężkich warunków materialnych nie chodziłam do szkoły.

Rośliny motylkowe to te, na których siadają motyle żeby się zapylać.

Kiedy nadchodzi wiosna, na drzewach lęgną się listki.

Wojski zdjął rogi z głowy niedźwiedzia i zaczął grać.

Tasiemiec rozmnaża się przez podniecenie.

Czarniecki urodził się na masach ludowych.

Za zwłokami bohatera niesiono wszystko, czym się w życiu posługiwał: zbroję i kobiety płaczki.

Bogumił nie wytrzymał i powiedział, że ją kocha.

Kominy fabryczne Łodzi przypominają Tuwimowi ranę, którą podlewa się jodyną.

Feliks z Anną pobrali się i w kilka miesięcy mieli kilkoro dzieci. Do tej roboty musiał sobie kupić konia.


Tekst pochodzi z numeru 1167/1967 r., (pisownia oryginalna), a możecie Państwo przeczytać go w naszym cyfrowym archiwum.

Więcej „kwiatków” ze szkolnych zeszytów znajdziecie Państwo w rubryce Humor zeszytów szkolnych.

 

Czytaj również:

To wszystko wina ludzi To wszystko wina ludzi
i
zdjęcie: Julia M Cameron/Pexels
Przemyślenia

To wszystko wina ludzi

Berenika Steinberg

Rozmowę z Marianną (lat 9) o koronawirusie i kwarantannie przeprowadziła Berenika Steinberg

Berenika Steinberg: Musiałaś odbyć dwutygodniową kwarantannę, bo epidemia cię zastała, kiedy byłaś z mamą, ciocią i starszym bratem na wycieczce w Edynburgu. Jak się poczułaś, kiedy się o tym dowiedziałaś?

Czytaj dalej