Kagutsuchi, japoński
bóg ognia, spopielił
matkę swą, Izanami,
gdy ta go rodziła,
więc ojciec, Izanagi,
posiekał go mieczem.
Z kawałków ciała potem
wyrosły wulkany.
*
Agni, bóg ognia z Indii,
przez jednego z synów
Brahmy został przeklęty,
by wszystko pożerał.
Ale Brahma złagodził
klątwę tak, by Agni
miał też moc oczyszczania.
*
Koreańska Jowangsin
co dzień rano miała
w każdym domu w miseczce
obok paleniska
świeżą wodę. A w święto
też ryż i owoce.
*
Alaz, turecki starzec
ubrany w płomienie,
pan pieców i palenisk
dzierżący latarnię,
uchodził za mściwego
i obrażalskiego.
*
Klientami greckiego
Hefajstosa byli:
Zeus, Achilles, Eros
oraz Wonder Woman.
*
Polinezyjski heros
T’iti’i wykradł
swojej babci – mieszkance
wulkanu – płonące
paznokcie, aby ogień
podarować ludziom.
*
Aztecki Xiuhtecuhtli
ratował cyklicznie,
co 52 lata,
świat przed katastrofą –
przebłagany ofiarą
z człowieka i zwierząt.
*
Święty Florian ugasił
wioskę wiadrem wody.
Oto zwykła zapałka: drewienko i główka
złożona przede wszystkim z chloranu potasu,
siarki i odrobiny przemielonych szkiełek.
W drasce z boku pudełka też są szklane ziarnka
i fosfor. Kiedy potrzeć zapałką o draskę,
następuje gwałtowny skok temperatury
i już chloran potasu oraz fosfor wchodzą
w reakcję; płomień główkę zapałki ogarnia.
Główka szybko się spala i czas na patyczek.
Podgrzane mocno drewno przechodzi przemianę
w gaz (aldehyd mrówkowy) i zwęglone drewno.
Ów gaz, gdy napotyka tlen atmosferyczny,
rozpada się na wodę, tlenek i dwutlenek
węgla. Zachodzą także wolniejsze reakcje,
w których tlen uczestniczy i zwęglone drewno.
Produkty to CO₂, CO oraz wszystko,
co się nie mogło spalić, czyli szary popiół.
W opisanych reakcjach tlen jest najważniejszy.
To pierwiastek aktywny, chętny by się bawić
z innymi, w szczególności z węglem i wodorem.
Te igraszki tlenowe rodzą mnóstwo ciepła,
co podsyca spalanie, napędza na nowo –
aż się skończy paliwo. To jak wybuch śmiechu
przy stole wywołany jednym słowem iskrą,
po którym następują kaskady dowcipu,
żartów, które pączkują, rodząc nowe żarty,
aż wszyscy zesztywnieją spłakani z radości,
otwartymi ustami chwytając powietrze.
(800°) Często widać u dołu płomienia niebieskie światło emitowane przez gazowy węgiel.
(600°) W wewnętrznej, nieświecącej warstwie nie ma tlenu. Zachodzą tam reakcje pod wpływem gorąca.
(1000°) W strefie świecącej mamy spalanie niepełne. Światło dają gorące kawałeczki sadzy.
(1400°) Tam, gdzie najwięcej tlenu, to znaczy na zewnątrz, jest strefa najgorętsza, niedająca światła. Tu spalana jest sadza – gdy płomień przygaśnie albo zgaśnie, poczujesz niespaloną sadzę.