Zapraszamy do posłuchania miksu inspirowanego wiosennym numerem „Przekroju”. Skompilował Filip Lech.
– Przepraszam pana – wyrzekła sucho i doniośle – muzyka zawiodła tylko głupców i tych, którzy nie mają pojęcia o tem, co jest właściwie wiedza. Partytury, które masz pan przed sobą, nie pochodzą z dzizedziny cudów. Są to rzeczy pozytywne, materialne… Są to łupiny naszego ja materialnego, owe łupiny, które nie są dla wszystkich słyszalne, a które dla anachoretów indyjskich były najwyraźniej słyszalne. Na szczycie Meru, synowi Dewaki, Krysznie objawiłą się taka '"muzyka astralna'' i odeszła w stronę Himawatu.
Wypowiedziała tę całą tyradę jednym tchem jak wyuczoną lekcję, patrząc prosto w oczy Hohego. Dziennikarz, zdziwiony podniósł głowę, wyjął z kieszonki od kamizelki monokl ''już bez tasiemki'' i wsadził go zręcznie w oko.
– A! – wyrzekł przeciągając – a!… nie wiedziałem, że mam do czynienia z rywalką pani Bławatskiej…
Helena wzruszyła ramionami.
Bławatska była potroszę komedjantką, tak jak każdy z teozofów, który ma do czynienia z ludźmi płytkiego umysłu i małej wiedzy – odparła niedbale – radzę panu jednak, choćby do zachowania swej powagi, nie drwić i nie śmiać się z rzeczy, o których widzę, że pan nie masz najmniejszego pojęcia.
Hohe brwi zmarszczył i wyprostował się na swym fotelu.
Daruje pani – odparł ale nie jestem tak wielkim, jak pani przypuszcza… głupcem. Jednak zdrowy mój rozsądek nakazuje mi się oprzeć tym śmiesznym eksperymentom, które ci panowie uprawiają z takim zamiłowaniem. Pukaniem, stukaniem, buczeniem, klepaniem po łysinie – chcą nas przekonać o istnieniu jakichś dźwięków astralnych!… A daruje pani… daruje pani!…
Rzucał się na fotelu, tarł monokl, wzruszał ramionami, parskał śmiechem.
Zapomnieli ci panowie, że takich rzeczy się nie chwyta w siatkę, ani na partyturę! – ciągnął dalej – są to Tajemnice Boskie. Wiara… ślepa wiara! – oto wszystko, co nam pozostało!…
Gabriela Zapolska, Fin-de-siècle'istka, 1922