Dwaj dziennikarze – Marian Marzyński i Tadeusz Proć – w 1960 r. urządzili klasówki w kilkunastu szkołach, prosząc o wypracowanie na temat „Jaki jest mój ojciec”. Powtórzyliśmy ten eksperyment w Szkole Podstawowej nr 1 w Świdwinie i Szkole Podstawowej nr 357 w Warszawie. Czytajcie i się wzruszajcie! Nie tylko ortografią.
1960
…Mój ojciec jest dobry, ja go bardzo lubię ze względu na to, że nigdy dużo nie mówi a robi. Ja bardzo nie lubię jak ktoś dużo mówi a nic nie czyni. Ojciec byłby jeszcze bardziej lubiany przeze mnie gdyby nie pił wódki, choć mu się to rzadko zdarza, ale nie mogę wytrzymać gdy jestem w towarzystwie osób, którzy piją alkohol, nie lubię okropnie tego zapachu. (kl. V, lat 11)
* * *
…Dziwny temat Nigdy nie zastanawiałam się jaki właściwie jest ten człowiek (przez duże C). Proszę sobie wyobrazić miłego, radośnie uśmiechniętego tłuścioszka. Na czubku jego głowy widnieje śliczna różowa łysinka. Tata ma aż… 37 ślicznych, jasnych jak radość włosków. Jak byłam mała bardzo lubiłam wiązać te nieszczęsne resztki owłosienia w warkoczyki. Tatuś udawał, że zapomina co tkwi mu na głowie i szedł z kokardami do pracy. Dziś wiem, że za drzwiami te kokardki zdejmował.
Gdy tatuś wraca z pracy to wtedy w oknie naszego mieszkania można zauważyć dwie istoty, które sprawiają wrażenie jak by brakowało im co najmniej dwóch klepek (oczywiście w głowie). To ja i mój brat. Nareszcie zajeżdża czarny samochód, a z niego wytacza się nasz tatulo. Na jego widok ja i braciszek „buch” z okna i lecimy w zawody do drzwi. Wtedy strzały z dubeltówki – ale to tylko my całujemy swojego tatę.