Nowy numer „Przekroju” zbliżał się wielkimi krokami, a ja wciąż nie miałem pomysłu na swój reportaż. Spacerowałem po Sopocie w poszukiwaniu muz; udałem się do jakiejś knajpki. Z powodu przygnębienia miałem ochotę napić się czegoś mocniejszego i zamówiłem grog.
Dopijałem swoją szklankę, kiedy drzwi otworzyły się i wszedł kapitan. Wskazał na mnie palcem i powiedział krótko:
– Potrzebuję jakiegoś majtka.
Szklanka wypadła mi z ręki; pozwoliłem sobie wyrazić drobną obiekcję:
– Jestem tylko&n