Lornetka
Kupiłem w sklepie dla survivalowców nowoczesną lornetkę. Dysponowała ogromnym przybliżeniem, miała cyfrowy wyświetlacz oraz funkcję noktowizora. Wybrałem się więc do lasu, aby ją przetestować. Niestety, zapomniałem wziąć ją z domu. Tak mnie to zezłościło, że postanowiłem zostać sarną.
Portfel
Była ładna pogoda, wybrałem się więc na wycieczkę rowerową. Podczas postoju machinalnie siegnąłem do kieszeni, żeby sprawdzić, czy jest tam portfel. Kieszeń była pusta. „O nie – pomyślałem. – Musiałem zgubić go podczas jazdy!”. Przed oczyma stanęło mi blokowanie konta, wyrabianie sobie na nowo dokumentów, mnóstwo strat i kłopotu. Jak się jednak za chwilę okazało, portfel był w drugiej kieszeni. Co za ulga!
Pies
Na wakacje pojechałem na Mazury. Spacerując po okolicy, natknąłem się na psa. Siedział przy drodze i patrzył na mnie. Przestraszyłem się, że jest bezpański i wściekły i może mnie ugryźć. Czworonóg zamachał wprawdzie ogonem, ale wciąż miałem pewne obawy. Z drugiej strony, nie chciałem wracać jak niepyszny do domu z powodu prawdopodobnie niegroźnego psa. Zacisnąłem zęby i przeszedłem obok zwierzaka. Nic złego się nie stało.
Bagno
Pracowałem w Miejskim Zakładzie Melioracyjnym prawie 25 lat, miałem doświadczenie, miałem, jak to się mówi, nosa, to coś, bez czego w melioracji nikt nie byłby w stanie utrzymać się na powierzchni tak długo jak ja. Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem to bagno, od razu wyczułem, że osuszanie go będzie błędem, być może moim ostatnim błędem. Ale co miałem robić, szef na odprawie powiedział tylko: „To bagno ma być suche jak wiór, stary” i machnął ręką, ucinając ewentualne protesty. Wyciągnąłem osuszacz i przystąpiłem do pracy. Nie zdążyłem osuszyć choćby wiaderka szlamu, jak poczułem, że coś mnie wciąga do środka. Szarpnąłem nogą – to była zwykła gałąź. Wróciłem do biura i zaparzyłem sobie kawę. „Starzeję się – pomyślałem. – Robię się zbyt nerwowy”. Następnego dnia złożyłem wymówienie.
Upał
Temperatura ostatnimi dniami znacznie się podniosła. Skwar na dworze zamienił powietrze w delikatną, drżącą zawiesinę. W moim biurze nie było lepiej, choć klimatyzacja pracowała pełną parą. Włączyłem komputer. Wpisałem pytanie: „Jak poradzić sobie z upałami?”. Komputer nie odpowiedział, zawiesił się od gorąca. Awaria, jak się okazało, dotyczyła całego miasta. Nic nie działało. Doczekałem do 16.00 i, wybierając ocienione strony chodników, poszedłem do domu. Po drodze miałem złudzenie, że widzę wodę.
Kot
Na innym spacerze napotkałem kota. Był bardzo ładny, biały w beżowe łaty. Licząc na to, że da się pogłaskać, powoli podszedłem do niego, powtarzając „kici, kici”. Niestety, jakiś mój gwałtowniejszy ruch przestraszył czworonoga, który uciekł w las.
Upadek
Wczoraj, późnym popołudniem, szedłem do domu ze sklepu. W rękach trzymałem płócienne torby, pełne zakupów. W pewnym momencie nie zauważyłem dziury w chodniku. Potknąłem się i runąłem jak długi. Zakupy rozsypały się z toreb wokół mnie.
Jajko
Uwielbiam, kiedy jajko na twardo ma lekko lejące się żółtko. Ale tak trudno trafić w odpowiedni moment podczas gotowania! Zawsze go przegapiam i, kierowany ostrożnością, wyjmuję jajko z całkowicie już ściętym, twardym żółtkiem. Wczoraj zaryzykowałem. Wyjąłem jajko z wody natychmiast po tym, jak zaczęła się gotować. Udało się, żółtko nie było ścięte! Zgniotłem łyżeczką wodnistą breję zmieszaną ze skorupką i rozchlapałem na kromce chleba.
PIT
Jak co roku spóźniałem się z wypełnieniem PIT-u. W końcu nadszedł poniedziałek 30 kwietnia – ostatni dzień. Skrajnie zdenerwowany perspektywą kary za opóźnienie siadłem w kuchni przy starannie wytartym stole, z dokumentami i kalkulatorem, i zrobiłem, co trzeba. Wypełniony PIT wysłałem pocztą do urzędu skarbowego. Cóż to była za ulga!
Przemiana
Kiedy obudziłem się po nocy niespokojnych snów, z przerażeniem spostrzegłem, że przemieniłem się w wielkiego chrząszcza. Na szczęście to nieprzyjemne wrażenie trwało tylko chwilę. Ha, ha, co to za bzdura! Niby jak miałoby być to możliwe? Szybko odzyskałem dobry humor, szorując pod prysznicem czułki i odwłok.