Pociąg
Pech chciał, że na dworcu w Dęblinie z roztargnienia pomyliłem perony i wsiadłem do pociągu zmierzającego w kierunku przeciwnym do mojego celu, którym był Nałęczów. Innymi słowy: wsiadłem do pociągu w drugą stronę. Trochę mi się śpieszyło, ale cóż było robić. Zmieniając po drodze środki transportu i kolejne państwa, okrążyłem Ziemię i z kilkuletnim opóźnieniem byłem na miejscu.
Make-up
Po tym, jak złowiłem ogromnego suma, zaproszono mnie do telewizji. Przed wejściem na antenę konieczny był makijaż, inaczej „świeciłbym się w kamerze”. Usiadłem na fotelu i makijażystka rozpoczęła swoje zabiegi. Przypudrowała mi twarz i polakierowała włosy. Następnie owinęła mi głowę warstwą nasączonego żywicą bandaża. Później wzięła się za ciało: najpierw usunęła z niego większość organów, a potem je zabalsamowała. Wtedy do garderoby weszła producentka programu. „Przesadziłaś z make-upem” – oznajmiła makijażystce. Przez to całe zamieszanie z wywiadu nic nie wyszło. A tak się na niego cieszyłem!
Open space
Pewnego dnia, kiedy jak zwykle ślęczałem w biurze nad raportami, uderzyła mnie myśl: dlaczego nazywamy open space’em zamkniętą przestrzeń – ograniczają ją przecież ściany, podłoga i sufit? W nocy przemyślałem to zagadnienie i nazajutrz przyszedłem do pracy z młotem pneumatycznym, siekierą oraz piłą. Szef patrzył na mnie krzywo, ale jak mógł się nie zgodzić z logicznym argumentem? Zabrałem się do roboty; w końcu jakaś odmiana w biurowej rutynie!
Totolotek
Wczoraj zagrałem w totka. Wspaniale byłoby wygrać setki tysięcy złotych, może nawet milion. Wypełniłem kupon i czekałem na wyniki. Miałem dobre przeczucia; w zasadzie prawie wiedziałem, że wygram. Nerwy, nerwy! Nareszcie losowanie! Pomyślałem, że nie wytrzymam tego napięcia. I faktycznie – nie wytrzymałem. Rozległy zawał serca zwalił mnie z nóg. W stanie krytycznym trafiłem na intensywną terapię. Najgorsze, że nawet nie wiem, czy wygrałem!
Terapia
Przed każdą sesją terapeutyczną czuję dużą presję. Co odpowiem na pytanie: „Z czym pan dziś przychodzi?”. Moja odpowiedź zdeterminuje przecież przebieg tej godziny. Będziemy analizować słowa, w których niby w soczewce powinny odbić się wszelkie moje problemy. A co, jeśli odpowiem coś niewłaściwego, niewystarczająco precyzyjnego? Ta odpowiedzialność jest przytłaczająca do tego stopnia, że do tej pory nie dotarłem jeszcze na żadną terapię. Na pewno jest to ciekawa i bardzo pożyteczna rzecz.
Chmury
Uwielbiam obserwować kłęby chmur płynące po błękitnym niebie. Te zmieniające się kształty: słodkie zwierzątka, fantastyczne smoki, kwiaty – co tylko można sobie wyobrazić! Jednak parę dni temu, w trakcie krótkiego urlopu, po kilku minutach błogiej obserwacji przeżyłem szok: chmury ułożyły się w wyraźną twarz mojego ojca, który przeklął mnie upiornym, dudniącym głosem. Czym prędzej wróciłem do hotelu, spakowałem rzeczy i pojechałem do domu.