
Przeczytać wszystkie książki, które by się chciało? Marzenie! O tym, jak sobie radzić z dyskomfortem, który zna chyba każdy książkofil, mówi nowy gatunek literacki.
Echo głucho milczy, gdy w przepastne przestrzenie Internetu i bibliotek desperacko krzyczę: „Czy brytyjski poeta Justin Richardson (1900–1975) w ogóle istniał?”. Brak jakichkolwiek informacji na jego temat. Albo był więc kompletnie nieznanym autorem jednego wiersza, albo ktoś wymyślił to nazwisko wraz z okrągłymi datami urodzin i śmierci. Fikcyjne personalia to rzecz w literaturze powszechna. Niektórzy autorzy wymyślają sobie pseudonimy brzmiące jak prawdziwe nazwiska, a inni – zupełnie nieprawdopodobne. Aleksandra Głowackiego znamy tylko jako Bolesława Prusa, a Konstantemu Ildefonsowi Gałczyńskiemu zdarzało się podpisywać na wiele sposobów: Mieczysław Zenon Trzciński, Il de Fons czy Karakuliambro. Ale do rzeczy (i zarazem od rzeczy!). Jedyny znaleziony przeze mnie utworek Richardsona to Take Heart, Illiterates (Odwagi, analfabeci). Stanisław Barańczak złagodził i rozbudował ten tytuł: Nie przejmować się brakiem oczytania w literaturze współczesnej!, a sam wiersz przełożył tak: „Długo mi serce żarła tajemna zgryzota: / »Nie czytałem Audena i T.S. Eliota!« / Lecz myśl ta pogodniejszy ma od paru chwil ton: / »Nie czytali ich również W. Szekspir i Milton!«”. Ramy gatunku: trzynastozgłoskowiec, cztery wersy, układ rymów: aabb. Oto kilka propozycji autorskich.
* * *
Od dawna w głębi duszy tę sprawę roztrząsam:
„Nie czytałem Trzcińskiego ani Il de Fonsa”,
Lecz taka myśl dziś ku mnie wyciąga swe macki:
„Nie czytali ich również Prus oraz Głowacki”.
* * *
Męczyłem się latami, smutek we mnie wzbierał:
„Nie czytałem Deleuze’a ani Althussera”,
Ale dzisiaj – eureka! – czuję się więcej wart:
„Nie czytali ich również Voltaire oraz Descartes”.
* * *
W kuchni zawsze się czułem jak jakaś pokraka:
„Nie czytałem instrukcji obsługi tasaka”,
Lecz dzisiaj taki koncept w mej głowie zaświtał:
„Przecież Hannibal Lecter jej także nie czytał”.