Niesamowita publikacja znanego historyka Normana Clarke’a, specjalisty w zakresie dziejów Europy nowożytnej. Okazuje się, że ta na pozór przerażająco nudna tematyka ukrywa w sobie wręcz sensacyjne treści. Główna teza tej książki, uzasadniana bogatą dokumentacją, to uwikłanie krajowej kolei środka XIX w. w obrzędowość starożytnych misteriów.
Czytelnik z pewną dozą osłupienia dowiaduje się o praktykach czołowych przedstawicieli tej instytucji: grupy ekscentryków, w której skład wchodzili nie tylko inżynierowie, ale także filolodzy klasyczni, archeolodzy i, być może, zwyczajni szaleńcy.
Sama idea sieci kolejowej miała zrodzić się z inspiracji greckim Hermesem, posłańcem bogów, symbolem komunikacji. Wagony pierwszych pociągów zdobiła symbolika tracko-frygijska, pierwsi kontrolerzy biletowi mieli chodzić w czapce frygijskiej. Przez ponad dekadę raz do roku członkowie zarządu zbierali się w Oławie, aby złożyć ofiarę z byka – jeden z dyrektorów zasiadał wówczas w wykopanym dole, na który nakładano metalową kratę, zwierzę wprowadzano na nią, następnie zabijano je ciosem noża w kark; krew byka spływała na dyrektora przeżywającego archaiczną ekstazę. Ciężko w to uwierzyć, ale nie sposób zaprzeczyć historycznym świadectwom przytaczanym przez Clarke’a.
Wiele powiedziano o początkach wolnomularstwa związanych z cechem budowniczym, wielu fascynuje się podobnymi, zagranicznymi zjawiskami, nic nie wiedząc o równie porywających początkach krajowych instytucji. Chciałoby się powiedzieć: „Cudze chwalicie, swego nie znacie”. Bez wątpienia Pogańskie źródła polskiej kolei to najlepsza książka historyczna roku.