Radości na manowcach Radości na manowcach
i
Mieczysław Wasilewski
Rozmaitości

Radości na manowcach

Piotr Stankiewicz
Czyta się 12 minut

Może znasz przyjemność, która płynie z obserwowania przedmiotów gwałtownie zmieniających temperaturę lub stan skupienia, na przykład kostek lodu wrzuconych do kawy? Albo szczęście zatrzymania w podróży, zawieszenia w nie-miejscu, kiedy nikt nie wie, gdzie jesteśmy?

Wszystkie szczęśliwe rodziny są do siebie podobne, każda nieszczęśliwa rodzina jest nieszczęśliwa na swój sposób” – zdanie otwierające Annę Kareninę stanowi całkiem poważną deklarację filozoficzną. To przecież nic innego jak stwierdzenie, że szczęście jest proste i nieodmienne, takie samo dla każdego i każdej z nas. Zdaniem Tołstoja różnorodność pojawia się dopiero w nieszczęściu, które jest zbłądzeniem na szerokie równiny smutków ubocznych, gdzie można się szwendać na tysiąc i jeden sposobów.

Nieoczywiste przyczyny smutku eksplorowałem na łamach „Przekroju” przed kwartałem. Dzisiaj natomiast proponuję coś bardziej optymistycznego, a mianowicie wędrówkę po ścieżkach nieoczywistych radości. Wyruszymy na nią z pogodą ducha pod rękę i wbrew Tołstojowi, z założeniem, że nie tylko smutek, ale też radość otwiera przed nami szerokie, nieoczywiste równiny, na których nie musimy się powtarzać. Z nadzieją na to, że są w szczęściu drogi, na których co dzień możemy trafić na coś nowego i które każdy i każda z nas może przemierzać na swój niepowtarzalny lub choćby własny sposób.

Foxprime – szczęście poranka, kiedy wstajemy grubo przed innymi i siadamy w ciszy i cieple do pracy, a stukanie w klawisze laptopa to jedyny dźwięk w kosmosie. Nic nie zdążyło się jeszcze zacząć ani w domu,

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Wstań i idź Wstań i idź
i
„Spacer po klifie w Pourville”, 1882 r., Claude Monet
Złap oddech

Wstań i idź

Katarzyna Sroczyńska

Pozycja autora tekstu o tym, że lepiej jest chodzić niż siedzieć, jest co najmniej niewygodna. I to nie tylko dlatego, że ślęczy przy biurku na twardym krześle.

Stopy zapadają się w piasku. Sylwia Nikko Biernacka z plecakiem ważącym 22 kg (w środku najtańszy, ale też najcięższy namiot, jaki był w sklepie) ruszyła w drogę. Ma do przejścia 440 km wzdłuż wybrzeża Bałtyku, ze Świnoujścia do Piasków. Idzie kilkanaście albo kilkadziesiąt kilometrów dziennie. Samotnie. Czasem boso, czasem w butach.

Czytaj dalej