Może znasz przyjemność, która płynie z obserwowania przedmiotów gwałtownie zmieniających temperaturę lub stan skupienia, na przykład kostek lodu wrzuconych do kawy? Albo szczęście zatrzymania w podróży, zawieszenia w nie-miejscu, kiedy nikt nie wie, gdzie jesteśmy?
Wszystkie szczęśliwe rodziny są do siebie podobne, każda nieszczęśliwa rodzina jest nieszczęśliwa na swój sposób” – zdanie otwierające Annę Kareninę stanowi całkiem poważną deklarację filozoficzną. To przecież nic innego jak stwierdzenie, że szczęście jest proste i nieodmienne, takie samo dla każdego i każdej z nas. Zdaniem Tołstoja różnorodność pojawia się dopiero w nieszczęściu, które jest zbłądzeniem na szerokie równiny smutków ubocznych, gdzie można się szwendać na tysiąc i jeden sposobów.
Nieoczywiste przyczyny smutku eksplorowałem na łamach „Przekroju” przed kwartałem. Dzisiaj natomiast proponuję coś bardziej optymistycznego, a mianowicie wędrówkę po ścieżkach nieoczywistych radości. Wyruszymy na nią z pogodą ducha pod rękę i wbrew Tołstojowi, z założeniem, że nie tylko smutek, ale też radość otwiera przed nami szerokie, nieoczywiste równiny, na których nie musimy się powtarzać. Z nadzieją na to, że są w szczęściu drogi, na których co dzień możemy trafić na coś nowego i które każdy i każda z nas może przemierzać na swój niepowtarzalny lub choćby własny sposób.
Foxprime – szczęście poranka, kiedy wstajemy grubo przed innymi i siadamy w ciszy i cieple do pracy, a stukanie w klawisze laptopa to jedyny dźwięk w kosmosie. Nic nie zdążyło się jeszcze zacząć ani w domu,