Żeby coś naprawdę zmienić, nie wystarczy uciec w Bieszczady albo – jak w bajce prof. Moniki Kostery, specjalistki od zarządzania, do Doliny Diabołów. Nie wystarczy produkować pomidorów ekologicznych zamiast chemicznych, trzeba jeszcze po nowemu zarządzać pracą. Bo przywództwo to coś, co robimy razem, jak taniec.
Wszyscy słyszeli o Dolinie Muminków – głównie zapewne dzięki nieśmiertelnej prozie Taty Muminka. Nie wszyscy jednak wiedzą o istnieniu Doliny Diabołów. Oprócz zwykłych mieszkańców, takich jak łąkowe duszki, skierki i dziwożony, osiedliła się tam kolonia wielkomiejskich diabołów. To malownicze miejsce znajduje się spory kawałek na południe od Doliny Muminków, w klimacie znacznie bardziej umiarkowanym. Nigdy nie jest tu ciemno całą dobę. Ale bywa czasami okropnie zimno i wtedy drzewa trzeszczą w lesie. A czasem jest tak ładnie, że wszyscy mieszkańcy są dla siebie bardzo czuli i wtedy Licho odlatuje na północ (oczywiście nowoczesne licha