Polska bierze udział w Randce w ciemno z bohaterami Niepodległości. Zadaje pytania i tylko my, czytelnicy wiemy, kto na nie odpowiada. Kogo byście wybrali na jej miejscu?
Polska: Jestem romantyczką… Gdzie byście mnie zabrali na romantyczną kolację?
Ignacy Daszyński: Romantyzm to opresyjny konstrukt symboliczny wygenerowany jako ideologiczna nadbudowa kapitalistycznych stosunków produkcji, aby uciskać i zniewalać masy. Zjedlibyśmy u mnie lub u ciebie, prosto i szybko.
Roman Dmowski: Kumpel polecał prawdziwy kebab U Polaka; jakby co, ja też lubię domówki, możemy ogarnąć grilla na balkonie. Karkówka, żeberka, kiełbasa – wszystko z polskich masarni, pod piwerko będzie jak złoto!
Wincenty Witos: Chłopskie Jadło, Chłopska Zagroda, Chłopskie Przysmaki, Chłop, Chłopka i Mały Chłopek, Chłopiszcze, Pizzeria Napoli.
Ignacy Jan Paderewski: Do mojego apartamentu w Malibu. Mam świetny widok na Surfrider Beach, po kolacji możemy tam pomedytować i popłynąć (nago) do Santa Monica, what do you say, baby?
Józef Piłsudski: Dziecko, oczywiście do Sulejówka, na piknik! Pojechaliby my jak dawniej kuligiem – ha! – z pieczystym i okowitą, he, he, położyli się na skórach i posłuchali opowieści starszych o dawnych czasach, o Żmudzi, o kniejach…
Stanisław Przybyszewski: Z mojej piersi, piersi bluźnierczo rozpalonej, zlizywałabyś krew. Krew gorącą, serdeczną, czarną, rozchełstaną, rozchlustaną szaleńczo. Pij, pij, ja się w każdym razie napiję, gul, gul gul.
Maria Konopnicka:
Jadłabym z Tobą zwykły chleb
z ojczystych łanów zboża.
Wkoło by młody szumiał step
i różowiała zorza.
Polska: Gdybyście mieli poprosić mnie do tańca, to do jakiej piosenki?
Ignacy Daszyński: Taniec to narzędzie utrzymywania burżuazyjnego status quo przez kanalizowanie rewolucyjnej energii życiowej w rytualnym, reakcyjnym marazmie fałszywej aktywności. Popracowalibyśmy ramię w ramię w fabryce.
Roman Dmowski: Wiadomiks, Bania u Cygana do rana.
Wincenty Witos: Do oberka, mazura, kujawiaka, przytulaka, do Va, pensiero.
Ignacy Jan Paderewski: Coś Elvisa, Nata Kinga Cole’a albo Sinatry. Sam ci to ładnie zagram, a ty będziesz biła brawo.
Józef Piłsudski: O, ho, ho, ty latawico! Myślisz, że nie porwałbym cię w tany? Jeszcze byś zobaczyła, ile krzepy jest w tych nogach, gdybym tylko usłyszał „Dziadku, drogi Dziadku” (z Piaskowego Dziadka, znaszli to?).
Stanisław Przybyszewski: Do Credo, Misericordiam, Kyrie eleison, do chuci rozpalonej śmiertelnego w przypływie krwi ukorzenia, do lamentu Szatana, wy-śpie-wy-wanego ze szczytu kolumny Sacré-Coeur… Słyszycie…? To Szatan śpiewa… Na kolana, powiadam! NA KOLANA!!!
Maria Konopnicka:
Ej, zagrałyby nam basetla i gęśle!
Oj, zagrałyby nam burczybas i skrzypki!
Ej, w oberek mnie porwij, niech się dom zatrzęsie!
Tak ów taniec skoczny, tak ów taniec szybki!
Polska: Lubię spacerować – gdzie poszlibyście ze mną na spacer?
Ignacy Daszyński: Chciałbym zauważyć, że te pytania odwodzą nas od ostatecznego celu materialistycznych dziejów, nadwątlając rewolucyjną wolę działania. Może koledzy i koleżanki poniżej odpowiedzą, ja spacerkiem idę organizować jakiś strajk.
Roman Dmowski: Sorry, ale nie wyrabiam, słucham tu wypowiedzi zioma powyżej i to takie typowe lewackie bajdurzenie. Strajki? A co, na zbawiksie zabrakło sojowego latte? Hm, może przejdę się i sprawdzę, idziesz ze mną, mała?
Wincenty Witos: Jeśli na spacer, to z daleka od swarliwych polityków, a jeśli strajk – to tylko włoski.
Ignacy Jan Paderewski: No tak… Widzę, że zakurzyło się w polskich czuprynach. Keep calm and take walk on the bright side with Paderewski.
Józef Piłsudski: Żeby ukrócić kłótnie młodocianych, zapraszam wszystkich na spacerek po twierdzy brzeskiej!
Stanisław Przybyszewski: O, słyszysz tę kakofonię potępionych, Polaków kłótnie?! Trzeba nam czmychać od tej infernalnej hołoty! Chodź, miła, pospacerujemy w spokoju po łąkach parnasowych i koniecznie weź skrzynkę spirytusu. Albo dwie skrzynki!
Maria Konopnicka:
Za długo już cierpiałam
te męskie jarmarki.
Aż mi zbrakło rymów.
Pójdźmy więc na basen.
Polska: Gdybyśmy mieli ze sobą zerwać, to w jaki sposób?
Ignacy Daszyński: Nie odpowiem na pytanie, póki mnie Dmowski nie przeprosi i póki kryzysowa nadprodukcja nie zniszczy potęgi imperialnych mocarstw.
Roman Dmowski: Esemesem i nikogo za nic nie będę przepraszał!
Wincenty Witos: Ciao, bella, jadę na wieś!
Ignacy Jan Paderewski: I’ll never leave you, darling, no chyba że dostanę obywatelstwo USA, małe mieszkanko na Manhattanie i nowy fortepian.
Józef Piłsudski: Dziarsko, z przytupem, na przykład manewrem oskrzydlającym pod Radzyminem!
Stanisław Przybyszewski: Musiałbym najpierw wytrzeźwieć, więc będziemy ze sobą na wieki!
Maria Konopnicka:
Na wieki żegnaj – w świetle zórz!
Ja idę na basen.
Polska: Czym jest dla was miłość?
Ignacy Daszyński: Kiedy razem z Dmowskim wspólnie śpiewamy Międzynarodówkę. Chodź, Roman!
Roman Dmowski: Elo, elo, chłopak, dziewczyna, normalna rodzina. Dobra, kogo ja chcę oszukać, Ignacy, daj pyska na zgodę, obejmij mnie czule!
Wincenty Witos: Orką na ugorze w Toskanii.
Ignacy Jan Paderewski: Czymś mocnym jak traktat wersalski, pięknym jak amerykański sen, strasznym jak cudze wykonania Chopina.
Józef Piłsudski: Pierdel, serdel, burdel.
Stanisław Przybyszewski: Chrrrrr…
Maria Konopnicka:
Miłość otwarła moje drzwi
Więc powiedz – czy szczęśliwam?
W jesiennej krasie złotych dni
W basenie z tobą pływam.