Na dajcie mi spokój, Einstein spał 15 godz. dziennie
Uszczegółowienie argumentu „dajcie mi spokój” wydaje się zabiegiem sensownym, ale tylko wtedy, jeśli mamy na swoim koncie jakąś przełomową teorię, niczym sam Einstein albo chociaż Olinto de Proto, który ponoć wymyślił słynne E = mc2 dwa lata przed Einsteinem – może właśnie o tyle krócej spał od niemieckiego noblisty.
Na Buddę
Jak tylko otwieramy oczy i krew zaczyna mocniej bić w mięśnie, zdajemy sobie sprawę, że wszystko jest cierpieniem i zasypiamy na powrót błogim, nirwanicznym snem.
Na L-dopę
Wstajemy raźnie, łykamy multiwitaminę, sięgamy po książki Olivera Sacksa, po kilku godzinach zasypiamy pokrzepieni.
Na trąby jerychońskie
Jeśli mieszkamy w domostwie murowanym, budzimy się szybko i uciekamy do piwnicy, gdyż budynek grozi zawaleniem. Jeśli mieszkamy w namiocie, gliniance, igloo etc. – niech trąbią do woli, śpimy smacznie.
Na gnozę s.f.
Znużeni zasypiamy nad „O trzech naturach” Walentyna Egipcjanina. Budzimy się pełni niepokoju co do natury rzeczywistości, ale tknięci jakimś niewytłumaczalnym impulsem czytamy „Valis” Philipa K. Dicka. Nigdy nie zasypiamy ponownie.
Na lewą nogę
Wstawanie charakterystyczne dla ludzi o lewicowych poglądach, którym zawsze ze światem nie po drodze i którzy ciągle mają pecha: a to rewolucja nie wyjdzie, a jak wyjdzie, to jeszcze gorzej.
Na dajcie mi spokój
Bardzo kontrowersyjna technika, wymaga dużo samozaparcia, zawsze bowiem znajdzie się ktoś (rodzice, dzieci, niewygoda, komar, koniec świata), kto przemoże nasz argument i zmusi do wstania.
Na capstrzyk
Wojskowy sygnał nakazujący spoczynek to dobry moment, aby się w końcu, przed wieczorem, obudzić. Ten typ budzenia promuje pacyfizm, niesubordynację, długie nocne balangi z szeregowcami i niecelne strzały z haubicy.
Na pianie koguta
Jeśli chodzi o galijskiego koguta – patrz wyżej, jeśli o zwykłego, można spokojnie spać, póki nie zacznie dziobać.
Na Tuba mirum
– jeśli jesteśmy martwi – nie ma opcji, trzeba wstawać. Jeśli jesteśmy żywi – można spać, i tak już wszystko przesądzone.