Aby wiarygodnie przedstawić losy świątecznego drzewka w bajce Choinka, Andersen przebrał się za choinkę i polecił, by zaniesiono go do lasu i zakopano częściowo w ziemi. Następnie genialny Duńczyk zażądał, by go wyrwano, przetransportowano do domu bogatej mieszczańskiej rodziny w Kopenhadze, obwieszono bombkami, a po kilku dniach przeniesiono na strych. Słowem: by przeżył wszystko to, co potem choinka w jego baśni. Przed wyrzuceniem na śmietnik i spaleniem bądź porąbaniem na kawałki uratował go wierny przyjaciel, Mads Nielsen (który wcześniej donosił mu na strych wodę i kawałki sera).
***
Aby wiarygodnie przedstawić losy Calineczki, Andersen potrzebował poczuć się równie maleńki jak ona. Bardzo pragnął zmniejszyć się do rozmiarów myszy, niestety było to niemożliwe. Pisarz wpadł więc na pewien pomysł: skoro nie mógł się zmniejszyć, mógł spędzać czas z istotami o wiele, wiele większymi. W tym celu duński geniusz zamieszkał ze słoniem Bjørnem w kopenhaskim Królewskim Ogrodzie Botanicznym. Znajomość ta była dla Andersena rozczarowaniem – skąpy Bjørn nie chciał się z nim dzielić jedzeniem (mimo że w porównaniu z nim Andersen jadł bardzo niewiele). Kopenhaski twórca umiał jednak literacko wykorzystać tę przykrą cechę Bjørna – słoń stał się pierwowzorem skąpej myszy polnej, u której w baśni mieszka Calineczka.
***
Aby wiarygodnie przedstawić losy dzielnego ołowianego żołnierzyka, Andersen przez parę lat służył w armii duńskiej jako szeregowiec. To jednak nie wystarczyło zachłannemu pisarzowi – aby odczuć specyficzny bezruch bohatera swojej przyszłej bajki, co rano wypijał miksturę z ziół, która sprawiała, że do wieczora stał jak sparaliżowany. Z początku przełożeni chwalili Andersena za znakomite wykonywanie komendy „baczność”, jednak szybko okazało się, że szeregowiec nie jest w stanie wykonywać innych komend. Przed aresztem polowym uchroniła go wielbicielka jego talentu, hrabina Charlotte von Winkler.
***
Aby wiarygodnie przedstawić losy małej syrenki, Andersen przez parę lat nie odzywał się do żadnej bliskiej osoby ani w ogóle do nikogo (przypomnijmy, że na skutek transakcji zawartej z morską wiedźmą syrenka staje się niema). Jak wspominała w swoich dowcipnych pamiętnikach Lonne Toubro: „patrzył tylko znaczącym wzrokiem, ale co ten znaczący wzrok znaczył – nikt nie wiedział”. To zraziło do niego większość znajomych, poza hrabiną Winkler i wiernym Madsem Nielsenem.
***
Aby wiarygodnie przedstawić losy Kaja z baśni Królowa Śniegu, Andersen próbował umieścić sobie w oku szklany odłamek lustra. Na szczęście duńskiego fantastę powstrzymał Mads Nielsen, który akurat przyszedł do niego w odwiedziny.
***
Aby wiarygodnie przedstawić losy księżniczki z bajki Księżniczka na ziarnku grochu, Andersen – jak łatwo się domyślić – spał na ziarnku grochu ukrytym pod materacem. Jak się okazało, nienawykły do królewskich wygód pisarz nawet ziarnka nie poczuł. Zirytowany Andersen stopniowo zwiększał dyskomfort: ukrył pod materacem trzy ziarnka, następnie dziesięć ziaren, sosnowe igły, rybie ości, a w końcu kaktusa, sprowadzonego specjalnie z ogrodu botanicznego. Dopiero ta egzotyczna roślina, ułożona bezpośrednio pod prześcieradłem, zadziałała. Dotkliwie pokłuty Andersen musiał udać się do znanego w Kopenhadze doktora Jespersena.