Świeży wiosenny trup
Rozmaitości

Świeży wiosenny trup

Marcin Wroński
Czyta się 3 minuty

Jeszcze poprzedniego dnia pan Nieżyleski był arcyniemiłym człowiekiem. Kłócił się z sąsiadami, dozorcy zaś groził nawet procesem. Teraz jednak leżał spokojnie na dywanie, nie przeszkadzając brygadzie śledczej w czynnościach urzędowych. Martwi są z natury zgodnymi i uprzejmymi ludźmi.

– Żadnych odcisków palców, panie kierowniku. – Wywiadowca Fałniewicz zmartwił komisarza Maciejewskiego. – Tylko rany i krew na lewej skroni i policzku.

A to zupełnie nie pasowało do pięknego słonecznego dnia, wybuchających pąków na drzewach i trawy tak soczyście zielonej jak tapeta w pokoju

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Zimno jak w muzeum
Rozmaitości

Zimno jak w muzeum

Marcin Wroński

Posterunkowy Lenz przy­szedł do muzeum po raz pierwszy i wcale mu się nie podobało. W ten grudniowy dzień w korytarzach surowego gmachu panowało nie mniejsze zimno niż na zewnątrz. Puste gabloty przypominały sklep jubilera po skoku nieuchwytnego gangu Motyki.

– No więc skradziono pewnie hurtem obrączki złote nieznakowane, bo najlepiej idą, bardzo mi przykro. – Policjant wyjął notes. – Do tego zabrali, co tam było luzem, żeby dwa razy nie chodzić. Na przetop, ale proszę się nie martwić, chyba że nieubezpieczone… Pan dyrektor na pewno ma wykaz.

Czytaj dalej