
Przewodniczący: Szanowni zebrani! Doszły nas słuchy, że niejaki Albert Einstein, ponoć wybitny naukowiec, odkrył – nie jest jasne jak – że „Bóg nie gra
Przewodniczący: Szanowni zebrani! Doszły nas słuchy, że niejaki Albert Einstein, ponoć wybitny naukowiec, odkrył – nie jest jasne jak – że „Bóg nie gra
Być może gra wpisana jest w DNA wszystkiego, co żyje: od człowieka po bakterię. W dodatku aby brać udział w rozgrywce, wcale nie trzeba o tym wiedzieć.
24 listopada 2021 r. naprzeciwko siebie zasiedli Magnus Carlsen i Jan Niepomniaszczij, żeby stoczyć batalię o mistrzostwo świata w szachach, ostentacyjnie lekceważąc podstawową wadę tej gry: fakt, że jest ona czcza lub niesprawiedliwa. Oznacza to, że albo dla każdego z graczy istnieje taki sposób prowadzenia rozgrywki, który w dowolnych okolicznościach uchroni go przed przegraną, albo że jeden z nich dysponuje metodą zapewniającą mu zwycięstwo – nawet gdyby jego przeciwnikiem był sam Pan Bóg (oczywiście jeżeli nie stosowałby żadnych nadprzyrodzonych trików). No ale cóż z tego? Przecież mecz piłki nożnej też kończy się zwycięstwem jednej ze stron bądź remisem, a jednak nie słychać utyskiwań, że to dyscyplina niesprawiedliwa lub – co gorsza! – czcza. W końcu piękno gry polega na tym, że rezultat zależy od umiejętności, talentu zawodników, a czasem także szczęścia. Z połączenia tych trzech czynników bierze się spektakl, który elektryzuje widzów. Dzieje się tak w przypadku piłki nożnej, tenisa czy brydża. W szachach nie.