Skąd sama nazwa – kasztan? Profesor Zofia Kasztan z Instytutu Etymologii Warzyw zbadała sprawę i sformułowała następującą hipotezę: Około roku 234 p.n.e. na prasłowiańskim Święcie Kasztana zniesiono pod tajemnicze drzewo duże kosze z gryką, pęczakiem, bulgurem i kuskusem. Nagle zawiał silny wiatr, aż z drzewa zaczęły spadać do koszów zielone kule, rozsypując kasze dookoła. Prasłowianie, widząc kasze unoszone podmuchami wiatru, jakby w tańcu, orzekli, iż drzewne kule to „kasz tany” – i stąd nazwa, którą znamy do dziś.
***
W mało znanej nepalskiej legendzie pojawia się postać Człowieka Kasztana – olbrzyma, który cały jest jednym wielkim kasztanem. Jak dowiedli ostatnio etnolodzy z Instytutu Drzewostanu Ogólnego w Melbourne, Człowiek Kasztan żył naprawdę, urodził się w 1637 r., nazywał się Tenzig Mapar Bhojpuri, był z zawodu bednarzem, a z urodzenia Kasztanem Zwyczajnym. Niestety, prozaiczność jego życia sprawiła, że po dziś dzień większą popularnością cieszą się historie o zmyślonym, ale krwiożerczym yeti. Losy Człowieka Kasztana są więc obecnie praktycznie nieznane poza wąskim kręgiem etnologów i bednarzy.
***
Zaskakującego odkrycia dokonał na początku XVII w. uczeń Galileusza, opat z klasztoru na Monte Cassino, Benedetto Castelli. Otóż pewnego wieczoru nakierował lunetę na srebrzysty glob, a jego oczom ukazał się wielki kasztan. Castelli uznał więc, że wokół Ziemi krąży ten wielki owoc i napisał o tym przełomowe – w swoim mniemaniu – dzieło Observationes lunae castaneis. Jednakże tezy w nim zawarte zostały obalone przez zwykłego probanta, który zauważył, że opat skierował swą lunetę nie na Księżyc, ale na przyklasztorny ogród, gdzie rósł dorodny kasztanowiec. Skompromitowany astronom resztę życia poświęcił na tupanie ze złości.
***
Słynny „kasztanowy zakład” pomiędzy Alem Capone a Bugsem Moranem do tej pory rozpala głowy historyków Stanów Zjednoczonych. Otóż pewnej upalnej nocy latem 1928 r. dwaj gangsterzy założyli się o to, który jest w stanie upchnąć więcej kasztanów za koszulę. Stawką miało być przejęcie kontroli nad wszystkimi gorzelniami w Chicago. Podczas gdy George „Bugs” Moran wsypał za kołnierz około 700 tys. dorodnych kasztanów i triumfalnie paradował przed Alem Capone, ten wystrzelił do niego serią z Tommy guna. Naboje jednak nie uczyniły rywalowi żadnej krzywdy, odbijając się od orzechów. Mówi się, że to właśnie tamtego pamiętnego wieczoru wydestylowano najlepszy burbon w dziejach produkcji napojów spirytusowych.
***
W trakcie słynnej uczty u Wierzynka w 1364 r. podano ponoć smażone kasztany w bażancim łoju. Ale pojawienie się tego specjału podczas biesiady miało pozakulinarny kontekst. Otóż Kazimierz Wielki chciał w ten sposób otruć swego dalekiego kuzyna Bolka XXIII Chudego, który rościł sobie pretensję do tronu i był uczulony na kasztany. Niestety, sprytny Kazimierz nie przewidział tego, że Bolko XXIII zmarł 200 lat wcześniej zjedzony przez niedźwiedzia w leśnej głuszy. Wystrychnięty w ten sposób na dudka król Polski znienawidził kasztany i zakazał ich uprawy.