Felieton uszczypliwy
Przez szereg lat uważałam, że złośliwe komentarze i cięte riposty są domeną ludzi inteligentnych. Moja synowa przekonuje mnie, iż są to cechy rozłączne, ale musi przyznać, że tylko inteligentni ludzie mają do siebie taki dystans, aby nie obrażać się na złośliwości. Na przykład Zygmunt Kałużyński*, z którym lubiliśmy się bardzo, uchodził za takiego człowieka. Taki jest też niewątpliwie Jurek Vetulani** i wiele innych osób, o których niekiedy mówi się, że są „opiniotwórcze”. Te ich uszczypliwości są na dobrym poziomie, nie przypominają grubych żartów we współczesnych kabaretach w telewizji.
Gdy w czasach mojej młodości jechało się koleją z Babicy do Rzeszowa, ci, co wsiadali przed Babicą, wyglądali przez okna, czy ktoś się dosiądzie do ich towarzystwa. I tak jechał kiedyś tym pociągiem kompozytor Zygmunt Mycielski, który pochodził z sąsiedniego majątku, i gdy nas zobaczył, ucieszony zaczął się chwalić: „A ja jadę dalej, do Krakowa, bo Karol Szymanowski prosił mnie, abym mu pomógł w przygotowaniu wystawienia »Harnasiów« w Paryżu”. Na to ojciec pyta Mycielskiego: „Pan dalej taką okropną muzykę komponuje?” A Mycielski na to: „Ależ proszę pana, jeszcze dużo gorszą!”. Bardzo mi się to spodobało i od tej pory zawsze z humorem odpowiadam na wszystkie złośliwości. Trzeba tu dodać, że dla mojego ojca, muzyka Mycielskiego była rzeczywiście nie do słuchania.
Zdarzało mi się nieraz, że sama stawałam się obiektem czyichś złośliwych żartów. Pamiętam, przed wojną, drugą światową, jeśli kto ciekaw, we Lwowie na jakimś balu pewien młodzieniec, wielce z siebie zadowolony, wciąż puszczał pod moim adresem uszczypliwe uwagi w kiepskim stylu. A ponieważ już wówczas byłam dość gruba, ale bardzo lubiłam tańczyć, młodzian ów zagajał na przykład, że podłoga się pode mną zawali albo spadnie na dole żyrandol, bo się sufit trzęsie. I tak za którymś razem, gdy mnie to w końcu znudziło, powiedziałam mu, że gdyby złączyć cechy moje i jego, czyli tuszę i głupotę, to by powstała niezła świnia. Z początku mój dowcipniś bardzo się z tego śmiał, ale potem, gdy do niego dotarło, co powiedziałam, przestał. A jeszcze później dowiedziałam się, że rozpowiada, iż nazwałam go świnią. Od tego czasu mi nie dokuczał.
Natomiast profesor Jerzy Vetulani nieustannie żartuje sobie ze wszystkich, w tym również ze mnie. Na mój widok, gdy przyszłam kiedyś do niego na urodziny, zakrzyknął, że skoro Kika przyszła, to chyba groby pootwierali – a miałam wówczas ledwo 93 lata! Natychmiast mu odpaliłam: „Tak, rzeczywiście, gdyż szykują miejsca dla profesorów”. Jak widać, najlepszą bronią na złośliwości są cięte riposty. A stać nas na nie tylko wtedy, gdy mamy dystans do siebie i swoich słabości.
Wpis z bloga Ireny „Kiki” Szaszkiewiczowej Moje pierwsze 100 lat, 1.05.2013 r.; dzięki uprzejmości Macieja i Wandy Szaszkiewiczów.
* Zygmunt Kałużyński (1918–2004) – krytyk filmowy, popularyzator historii kina, wieloletni publicysta tygodnika „Polityka”.
** Jerzy Vetulani (1936–2017) – profesor nauk przyrodniczych, psychofarmakolog, neurobiolog, biochemik, członek PAN i PAU, członek honorowy Indian Academy of Neuroscience, doktor h.c. kilku uniwersytetów.