Ta zagadka jest nieco trudniejsza niż zwykle, dlatego podsuwamy podpowiedź. Dziś wybraliśmy dzieło malarza związanego z duchem kontrreformacji, jednego z najwybitniejszych artystów swoich czasów.
Odpowiedź jak zwykle znajduje się pod grafiką.
W pobliskiej katedrze w Toledo znajduje się wiele obrazów El Greca, ale żaden z nich nie może konkurować rozmiarem, dramatyzmem czy intensywnością z Pogrzebem hrabiego Orgaza z Santo Tomé. Tę pełną majestatu scenę zobaczy każdy, kto zaraz po przekroczeniu progu kościoła zwróci wzrok w prawą stronę, gdzie znajduje się grób hrabiego.
El Greco miał na wykonanie swojej pracy dziewięć miesięcy. Zamówienie było bardzo szczegółowe. Przedstawiona scena miała opowiedzieć o cudzie, który wydarzył się w tym miejscu na początku grudnia 1323 r. Zamawiający – proboszcz kościoła św. Tomasza – wymagał, żeby cała przestrzeń płótna była ściśle wypełniona postaciami.
Obraz ukazuje moment rozpoczęcia ceremonii pogrzebowej, gdy ciało zmarłego don Gonzala Ruíza de Toledo, hrabiego Orgaza ma zostać złożone do grobu. Niespodziewanie, w cudowny sposób, wśród zebranych pojawiają się dwaj święci – Augustyn oraz Szczepan. Pierwszy, jeden z Ojców Kościoła, jest stary i brodaty, drugi ma rumiane oblicze młodzieńca. Obaj są przyodziani w piękne, przetykane złotem stroje. Ujmują ciało hrabiego, z głową bezwładnie opadającą na kołnierz ciężkiej, paradnej zbroi, by na oczach żałobników złożyć je w grobowcu. Musimy cofnąć się o kilka kroków, żeby objąć obraz wzrokiem – wszystko tu jest tak dojmująco tłoczne i burzliwe. Jednocześnie w tej wypełnionej postaciami scenie wyróżniają się dwie harmonijne przestrzenie. Pierwsza to spójna i uroczysta przestrzeń żałoby w dolnej połowie płótna – opowiada o tym, co doczesne. Góra obrazu to niebiański chaos, hosanna, sfera, w której władzę dzierżą istoty o nieziemskich obliczach.
Artysta maluje te dwa rodzaje istot – ziemskich i niebiańskich – na dwa zupełnie różne sposoby. Postacie z górnej połowy płótna, z ich niezwykle wydłużonymi sylwetkami i sztywnymi, hieratycznymi pozami przypominają dzieła młodego El Greca, szkolonego na malarza ikon. Ludzie w dolnej części obrazu są istotami z krwi i kości, pełnymi elegancji, o trzeźwych obliczach z misternie wystylizowanymi brodami i szyjami w krochmalonych kryzach. Ich twarze są tak blisko siebie, że wydają się zlewać. Tylko dwie osoby spoglądają z obrazu wprost na widza, jakby jedynie częściowo biorąc udział w ceremonii. To El Greco i jego syn Jorge Manuel. Czy zebrani wiedzą, co się dzieje powyżej? Czy widzą, jak Madonna w obecności św. Piotra, innych świętych, zastępów aniołów i proroków przyjmuje duszę hrabiego do nieba? Pewne jest, że malarz wybrał żałobników nieprzypadkowo. Zachowany kontrakt z 1586 r. przewidywał sportretowanie dostojnych mieszkańców XVI-wiecznego Toledo, m.in. proboszcza Santo Tomé Andrésa Núñez de Madrid, który zamówił obraz.
El Greco malował swoje dzieło pod koniec XVI w., w pełni ery reformacji. Toledo stanowiło wtedy bastion katolicyzmu. W odpowiedzi na sukcesy protestantyzmu Kościół podczas soboru trydenckiego potwierdził znaczenie kultu świętych. Malarstwo El Greca zdecydowanie umacnia więc ducha kontrreformacji. W piękny sposób dowodzi również, że artysta potrafił połączyć to, co mistyczne i duchowe, z tym, co doczesne.